Proszę nam opowiedzieć coś o sobie, skąd Ksiądz pochodzi?
Urodziłem się w Warszawie w szpitalu na Żelaznej. Przed wstąpieniem do seminarium większość czasu mieszkałem na Bródnie. Nadal mieszka tam moja matka i brat. Ukończyłem szkołę podstawową w pobliżu domu, potem "Kasprzaka" na Woli. W obydwu szkołach miałem szczęście do dobrych nauczycieli.
Czy możemy prosić o refleksję na temat pracy w poprzednich parafiach, która była pierwszą?
Po święceniach przez miesiąc zastępowałem księdza w Łomiankach, ale pierwszą oficjalną parafią była św. Teresa we Włochach. Przyszliśmy tam jednocześnie z ks. Marianem, naszym obecnym proboszczem. Potem trafiłem na ul. Chłodną, a następnie na Żoliborz, do Dzieciątka Jezus. Proboszczem był wówczas śp. ks. Roman Indrzejczyk, późniejszy kapelan prezydenta Kaczyńskiego. Wspaniały człowiek, niezwykle pracowity i cierpliwy! Mimo różnicy wieku i niektórych poglądów bardzo się polubiliśmy. Przez siedem lat tylko jeden raz zdenerwowałem się na niego, oczywiście w granicach kultury. On na mnie z pewnością więcej razy, ale nigdy nie powiedział złego słowa. To był najłagodniejszy człowiek, jakiego spotkałem. Szkoda, że zginął pod Smoleńskiem. Kolejne parafie, w których pracowałem to: Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie i ostatnio św. Józefa w Konstancinie Jeziornie.
W jaki sposób odkrył Ksiądz powołanie? Wiedział Ksiądz "od zawsze", że to jest właśnie ta droga, którą chce Ksiądz kroczyć w swoim życiu?
W mojej rodzinie jestem czwartym księdzem na przestrzeni ostatniego wieku. Ktoś musiał wymodlić te powołania. Także z mojej klasy w "Kasprzaku" czterech chłopców wstąpiło do seminarium, trzech zostało kapłanami. To były miesiące tuż po zabójstwie ks. Popiełuszki. Wszystko toczyło się dość szybko. Jeszcze na studniówkę poszedłem z dziewczyną, którą zamierzałem prosić o rękę. Potem Pan Bóg przestawił nasze losy. Decyzję o pójściu do seminarium trzymaliśmy do końca w tajemnicy, gdyż nasza szkoła, oprócz tego, że nieźle uczyła, była także dosyć "czerwona". Kiedyś dostałem burę od dyrekcji, że nie uczestniczyłem w pochodzie pierwszomajowym.
Jak Ksiądz trafił do Nas?
Wiosną 2013 roku obroniłem pracę doktorską. To oznaczało, że przyszedł czas opuścić Konstancin, w którym spędziłem siedem lat. Wydawnictwo Sióstr Loretanek zaproponowało mi pracę w redakcji. Ksiądz Kardynał wyraził zgodę. Potrzebowałem tylko miejsca na zamieszkanie. Przygarnęła mnie parafia Blizne, za co jestem niezwykle wdzięczny. Jak już wspomniałem, znam ks. Proboszcza od wielu lat i wiem, że pod opieką tak dobrego człowieka nie stanie mi się krzywda.
Gościliśmy już kiedyś Księdza, co to były za okazje, rekolekcje?
Kilka lat temu odprawiałem sumę odpustową dnia 8 września, a potem rekolekcje. Także w Starych Babicach głosiłem parę lat temu rekolekcje dla dzieci. Czasami odwiedzałem ks. Proboszcza.
Skąd zrodziła się w Księdzu potrzeba pisania dla dzieci, kiedy był debiut?
Czasem żartuję, że stało się to z powodu grypy na drugim roku seminarium. Mieszkaliśmy w nowym budynku, bez biblioteki, daleko od miasta. Strasznie nudziłem się w czasie choroby, a pod ręką nie było żadnych książek. Aby coś przeczytać, najpierw musiałem to sobie napisać. Traktowałem to jako ćwiczenie. Większość tych tekstów wylądowała w koszu.
Ksiądz jest redaktorem naczelnym magazynu "Tak Rodzinie". Jak do tego doszło?
Wcześniej pisałem często do "Anioła Stróża" i "Sygnałów troski". Współpracuję z tym wydawnictwem od kilkunastu lat, więc Siostry powierzyły stanowisko osobie, którą dobrze znały.
Co wypełnia tydzień Księdza Janusza? Jakie Ksiądz ma obowiązki wobec Parafii?
Parafia ma dosyć stały plan pracy, ale redakcja działa na wariackich papierach. Nieraz z godziny na godzinę zmieniają się plany, bo nawalił jakiś autor, bo pojawił się lepszy pomysł, bo ktoś zadzwonił z zaproszeniem na targi, na festyn, na konferencje. Dlatego w parafii mam statut rezydenta, czyli księdza, który pomaga w miarę możliwości, ale nie jest wikariuszem.
Ulubione zajęcia w wolnych chwilach?
Czytam książki, a właściwie kilka na raz, w zależności od nastroju i stopnia wyczerpania umysłu. Piszę rzeczy osobiste, nie przeznaczone do publikacji. Myślę o kupnie roweru i wycieczkach, bo poprzedni już się zużył i musiałem się go pozbyć. I lubię odwiedzać ludzi, rodzinę, znajomych. Ludzie trochą za mało wpadają do siebie. A e-maile wszystkiego nie zastąpią.