Czwarta Niedziela Adwentu

Ewangelia wg św. Łukasza 1,39-45.

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszył...

25 lat Parafii

Objawienia Pańskiego w Bliznem

Na plebanię włamały się kawki!
Czy wiesz, że pod adresem Blizne Łaszczyńskiego 1 mieszka nie tylko ks. Marian, ks. Janusz i ks. Paweł? Są też inni (niezameldowani!) lokatorzy, za których nie uiszczamy podatków ani opłat za śmieci. Nikt ich nie zapraszał, ale cieszymy się z ich obecności, mimo że ich liczba stale się powiększa.
W poprzednim odcinku nowego cyklu „Kościelne zwierzaki… czyli niespodziewane wizyty za ogrodzeniem w Bliznem” opowiedziałem Wam o nawiedzającym nasz teren łosiu. Tym razem będzie o gościach ze świata ptaków. Mówi się, że zwierzęta upodabniają się do właścicieli. Jak wiadomo kapłani chodzą w czarnych sutannach. Przedstawiam wam… czarno-siwą kawkę zwyczajną.
Kawki nikt nie zapraszał na kawę, ale na plebanii i tak czuje się jak u siebie./ fot. flickr.com
Kawki są wieloletnimi lokatorami budynku plebani. Przylatują do nas i gnieżdżą się pod dachem z przodu i z tyłu. Są ptakami towarzyskimi, zazwyczaj tworzą niewielkie stada. Gdy wracają po zimowej przerwie, nie obywa się bez awantur i bójek. Widocznie nasza plebania jest dobrą miejscówką.
Awanturnik, żarłok, włamywacz, czyli kawka.
Kiedy jest już jasne, kto i jakie miejsce zajął, kawki znów dają się we znaki. Muszą przecież posprzątać i przygotować gniazdo, zaczynają więc znosić różnego rodzaju gałązki, patyczki, trawki. Potem następuje chwila spokoju, która trwa około 18 dni, aż do wyklucia jaj. Jaja wysiaduje samica, a co ciekawe samiec przynosi jej jedzenie do łóżka.
Po wykluciu jaj znów wzmaga się ruch przy gnieździe i robi się gwarno, bo trzeba wykarmić pisklęta, których liczba wynosi od 4 do 7. Ciężko doprawdy zliczyć, ile ptasich maluchów narodziło się już u nas na plebanii.
Plebania stała się żłobkiem dla wielu piskląt.
Na jesieni kawki znów dają o sobie znać… i bombardują plebanię. Celem ich ataku są orzechy włoskie, które jak widać są bardzo pożywne nie tylko dla ludzi. Trzeba przyznać, że kawki są bardzo mądre i doskonale radzą sobie z łupinami – po prostu zrzucają je z wysoka na twarde podłoże.
Pamiętam podobne ich zachowania jeszcze z seminarium. Jak za oknem przechowywałem jogurt, to przylatywały i bez problemu przebijały wieczko. Radziły sobie też z folią, a gdy chciałem je przechytrzyć i schowałem jedzenie w plastikowym pojemniku i tak się do niego dobrały: zrzuciły go na ziemię, pojemnik się roztrzaskał, a jedzenie trafiło prosto pod ich dzioby.
Oto jak kawka dobiera się do jedzenia. Dziobie i dziobie, aż się dodziobie.
Te skrzydlate łobuzy ostatnio włamały się na plebanię! Pewnego dnia gdy siedziałem rano w pokoju na poddaszu, usłyszałem ogromny huk. Był on większy niż bombardowanie, do którego się już przyzwyczaiłem, zresztą to jeszcze nie jest czas na orzechy. Okazało się, że w poszukiwaniu nowych miejsc lęgowych kawki dostały się do komina, mimo że jest on zabezpieczony kratką wentylacyjną. Przez kolejne dni miałem okazję wysłuchiwać, jak z hukiem wrzucały do wentylacji różne przedmioty. Cóż, po prostu kawki czują się u nas jak u siebie!
Tak brzmi głos kawki. Dobrze go znasz, tylko być może o tym nie wiesz.
Dodam, że na terenie Polski gatunek ten jest objęty ścisła ochroną gatunkową. Jak widać, naszą plebanię nawiedza nie byle kto… Cieszę się, że mogę prowadzić obserwacje ornitologiczne zza okna.
ks. Paweł Paliga
PS. Spotkałeś dzikiego zwierzaka na terenie naszej parafii? Przyślij nam zdjęcie na portalu Facebook:-).

W następnym odcinku:

O jaskółce, która znalazła gniazdo blisko ołtarza w Bliznem.
I o ptaku, który nosi sutannę, a pod szyją koloratkę:
„Srokom nie przeszkadza bezpośrednia obecność ludzi, dlatego gniazdo założyły w rogu terenu kościoła - koła figurki Maryi, tj. blisko drogi, przystanku autobusowego i sklepu…”