Kardynał Wyszyński. Wszystko postawił na Maryję, a zwycięstwo nad złem, jakie stało się jego udziałem, pokazało, że się nie zawiódł. Czego nauczyła Go Jasna Pani w czasie jego drogi?
Codziennie przez cały maj kardynał Wyszyński dzielił się z nami krótkimi myślami o Matce Bożej. Z radością informujemy, że piękne rozważania do jego słów napisała nasza Parafianka Agnieszka Szymajda.
Zawierzamy nasz cykl Panu Bogu i prosimy, by słowa kardynała były dla nas wskazówką i inspiracją.
Dzień 1
Dzień 1: „WSZYSTKO POSTAWIŁEM NA MARYJĘ. I TO JASNOGÓRSKĄ”
Słowa wypowiedziane przez Kardynała Stefana Wyszyńskiego 14 lutego 1953 roku stały się jego życiowym mottem. Dla nas są zaś kluczem do tego, by zrozumieć jego myśl.
Prymas Wyszyński heroicznie wierzył Bogu i „wszystko postawił na Maryję (…)”, Jej oddał się bez granic, od Niej czerpał moc i siłę na czas więzienia, cierpienia, na lata służby Kościołowi i Ojczyźnie. W swoich wypowiedziach często podkreślał, że najbardziej bezpośrednią mocą w jego życiu jest właśnie Maryja.
Postawa ta towarzyszyła Prymasowi zarówno w życiu osobistym, jak i duchowym. Pragnął zaszczepić ją także w życiu Narodu i Kościoła Polskiego - zachęcał do niej Polaków w licznych kazaniach, listach i rozmowach.
Dlaczego właśnie Maryja? Ponieważ Maryja to doskonały przykład naśladowania Chrystusa. Wiedziała, jak owocnie słuchać Boga, jak kontemplować Jego przesłania, jak być dla nas przykładem zbliżania się do Jezusa i bycia Jego uczniem - ponieważ sama żyła pełnią Jego nauki. Maryja jest też wzorem modlitwy kontemplacyjnej, ponieważ zachowywała w swoim sercu i rozważała tajemnice przekazane jej przez Boga. Możemy więc uczyć się od Niej pokornego i ufnego słuchania Słowa. Zatem i my postawmy wszystko na Maryję!
Dzień 2
Dzień 2 NOWEGO CYKLU "Wszystko postawiłem na Maryję" (myśli Kardynała Wyszyńskiego)
„Naród Polski ma swój wspaniały nałóg: wrażliwość wiekową na Matkę Chrystusową. To jakby delikatna struna chopinowska, którą wystarczy tylko lekko tknąć, aby ożywiła wszystkie wspomnienia i uczucia. Taką delikatną struną Narodu jest Maryja. Na to imię otwiera się w Polsce każde serce”.
Maryja, Matka Chrystusa jest w przedziwny i cudowny sposób złączona z narodem Polskim. Wezwania do Matki Bożej towarzyszyły niejednemu zwycięstwu w dziejach Polaków. Przez wieki w trudnych latach kryzysów, związanych z licznymi wojnami i klęskami, jakie nawiedzały nasz kraj, Maryja była tarczą i obroną przed każdym złem mającym spaść na naród polski. Dziś (wyjątkowo drugiego, a nie trzeciego maja) obchodzimy święto Maryi Królowej Polski, warto więc przybliżyć jej Królowanie nad narodem polskim.
Maryja Swoją moc okazała broniąc Jasnej Góry i całej Polski przed Szwedami (1955), czy choćby w bitwie, która przeszła do historii jako „Cud nad Wisłą” - gdy za Jej wstawiennictwem w 1920 roku wygraliśmy z bolszewizmem. Kolejnym i centralnym momentem w historii kultu maryjnego w Polsce było obranie Maryi za Królową Polski przez króla Jana Kazimierza w roku 1656.
Kardynał Wyszyński osobiście oddał się Maryi w niewolę miłości i pielgrzymował ze wszystkimi sprawami na Jasną Górę. To z inicjatywy więzionego Prymasa Stefana Wyszyńskiego w trzechsetną rocznicę ślubów Jana Kazimierza episkopat Polski dokonał ponownego zawierzenia całego kraju Maryi i odnowienia ślubów królewskich. 26 sierpnia 1956 roku ok. miliona wiernych na Jasnej Górze złożyło Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego.
Może warto i w dzisiejszym świecie oddać się w osobistą niewolę Maryi, skoro przez wieki przyzywano Jej wstawiennictwa do obrony wiary i wolności?
PS. A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o Cudzie nad Wisłą, posłuchajcie, jak opowiada o nim autorka książek Pani Ewa Storożyńska:
Dzień 3
Dzień 3: „SOLI DEO PER MARIAM”
Kontynuujemy nasz nowy cykl. W maju codziennie prezentujemy jedno zdanie Prymasa Tysiąclecia kardynała Stefana Wyszyńskiego na temat Matki Bożej.
„SOLI DEO PER MARIAM” oznacza „Wszystko Bogu przez Maryję” – to kolejne motto Kardynała Wyszyńskiego, który przez lata swej służby nawoływał naród polski do obrania drogi maryjnej, do naśladowania życia Maryi‚ życia oddanego Jezusowi‚ skupianiu się na czynach‚ a nie słowach, ponieważ naśladowanie Maryi kieruje do wierności‚ sumienności‚ pracowitości‚ do wyrzekania się siebie.
To przecież Maryja jest i powinna być dla każdego chrześcijanina wzorem piękna, posłuszeństwa, pokory, mądrości, kontemplacji, wzorem matki, kobiety, przykładem człowieka. Matka Boża uczy nas ufać Bogu w każdej sytuacji. Niezależnie w jakim była położeniu, zawsze mówiła Bogu „tak”. Pozwoliła, aby Bóg się w niej narodził. Wzorując się na Maryi, również powinnyśmy mówić Bogu „tak” i pozwalać, by rodził się w naszych sercach, by móc później nieść Go innym ludziom, tak jak robiła to Maryja. Nawet wtedy, gdy nasze życie nie jest takie, jakbyśmy chcieli. A nawet więcej. Maryja nie zatrzymała Jezusa tylko dla siebie, lecz pobiegła zanieść Go swojej krewnej Elżbiecie. Pomimo trudnych warunków nie narzekała, że za daleko, że się zmęczy, że się pobrudzi, czy że nie ma czasu. Szła przez góry 153 km, bez niczyjej pomocy, bez środka transportu. Po prostu poszła…
Warto zadać sobie pytanie, czy jestem jak Maryja? Czy ufam bezgranicznie Bogu nawet wtedy, gdy nie wszystko się układa tak jakbym chciał(a)? Większości z nas bez trudu przychodzi mówić o zaufaniu, lecz nie chodzi tu o teorię, a o praktykę. Bo o ile łatwiej jest nam ufać Bogu, gdy w naszym życiu wszystko się układa. Lecz gdy spotyka nas cierpienie i trudności, wtedy nie zawsze to potrafimy...
Dzień 4
„Oddajcie się Matce Bożej! Ona Wam krzywdy nie wyrządzi, nie zażąda od Was więcej, niż możecie dać. Życie Wasze nabierze nowego blasku i nowego sensu” (kardynał Wyszyński)
Co oznaczają te słowa?
Oddanie się Bogurodzicy jest włączeniem w zbawcze dzieło Chrystusa. Maryja jest dla nas wsparciem, by nosić nasz krzyż, a nabożeństwo maryjne jest drogą doskonałą i pewną, wiodącą do zjednoczenia z Bogiem.
W tym miejscu przytoczmy słowa ks. Mariana Piątkowskiego: „Najlepiej, jeżeli się odda Matce Bożej, bo Ona jest Najświętsza i ma wszystkie łaski dla wszystkich. Im kto bardziej zbliży się do Maryi, tym więcej się osobiście rozwinie i tym więcej zdziała dobrego, tym bardziej będzie szczęśliwy.”
Kardynał Wyszyński stawiał Maryję za wzór prowadzący do Chrystusa, który jest w centrum Kościoła. Jego słowa i czyny to świadectwo Człowieka, który poznał Moc jaką Bóg obdarzył Maryję.
Prymas Najświętszą Maryję Pannę obrał za Matkę, a dokładnie za „Panią, Orędowniczkę, Patronkę, Opiekunkę i Matkę", składając akt osobistego oddania się Matce Bożej w Stoczku na Warmii 8 grudnia 1953 roku, po trzech tygodniach przygotowań prowadzonych według wskazań świętego Ludwika Grignion de Montforta (na obrazie pod tekstem).
Istotą tego nabożeństwa jest całkowite zawierzenie się Maryi, tak, aby przez Nią całkowicie należeć do Jezusa. Chodzi o oddanie Niepokalanej dosłownie wszystkiego, to jest: naszego ciała i duszy, dóbr zewnętrznych i wewnętrznych, zasług wynikających z dobrego postępowania i pokuty, cnót i dobrych uczynków. Chodzi o oddanie wszystkiego bezinteresownie, niczego w zamian się nie spodziewając. Jest to oddanie się Maryi w niewolę, niewolę miłości.
Św. Ludwik pisze, że skoro Jezus przyszedł do nas przez Maryję, to i my powinniśmy podążać do Niego tą samą drogą, ponieważ nie ma lepszej. Obiecuje także, że droga „przez Maryję” jest najkrótszą i najskuteczniejszą drogą do nieba.
Warto podkreślić, że ze wskazań świętego Ludwika Grignion de Montforta korzystał też św. Maksymilian Kolbe i św. Jan Paweł II.
Dzień 5
"NIE BÓJMY SIĘ, ŻE MARYJA PRZESŁONI NAM CHRYSTUSA, ONA JEST PO TO, ABY DO NIEGO PROWADZIĆ.” (kardynał Stefan Wyszyński)
Maryja w żaden sposób nie przesłania nam Jezusa. To przecież Pan Bóg stworzył Matkę Najświętszą - jest Ona „Pełna Łaski”, ponieważ znalazła upodobanie w Jego oczach. Jej cześć wynika więc z wyboru Bożego, z decyzji, którą podjął Bóg. Przy zwiastowaniu sam Bóg zawierzył Jej Swojego Syna, zaufał Jej, czyli sam Bóg ofiarował się Maryi. Maryja jest Matką Boga i nieustannie wskazuje na Swojego syna Jezusa. Jest przepełniona Duchem Świętym i łaską Bożą, dlatego nie zachowuje chwały dla siebie, a całą chwałę oddaje Bogu. Możemy całkowicie się powierzyć Maryi, gdyż jest Ona całkowicie zjednoczona z Bogiem.
Jak Bóg zaufał Maryi, tak i my mamy Jej zaufać. Mamy naśladować Pana Boga i wszystko Matce Bożej oddawać, tak jak Bóg sam Siebie Jej powierzył. Naśladować Jej miłość, Jej zgodę, Jej posłuszeństwo, Jej pokorę. Mamy kochać Maryję, przychodzić do Niej. Nie bójmy się więc, że Ona przesłoni nam Jezusa, jest wręcz odwrotnie. Jest Ona błogosławiona ze względu na swego Syna. On Ją kochał i czcił, a my na Jego wzór mamy również to czynić. Nie ma pewniejszej i szybszej drogi niż Maryja w odnalezieniu Jezusa Chrystusa. Jest to droga, którą Jezus wybrał, aby przyjść do nas i tę samą drogę mamy i my obrać, aby dojść do Niego. Święty Ludwik Maria Grignon de Monfort zapewniał nas w taki sposób: „Jak Najświętsza Dziewica ma na celu pewnie poprowadzić nas do Jezusa Chrystusa, tak jak Jezus Chrystus ma pewnie poprowadzić nas do Boga Ojca”.
Powszechnie znana i głoszona od wieków zasada mówi: „Przez Maryję do Jezusa". Jest ona głęboko zakorzeniona w świadomości wiernych i duszpasterzy, a jednym z jej gorących orędowników był Kardynał Wyszyński. Dla niego Maryja stanowiła drogę do Boga, który był w centrum jego duchowości. Prymas widział w Maryi przede wszystkim Bogurodzicę, czyli Matkę Boga-Człowieka, mówił: „Maryja jest cała dla Jezusa. Jej racja istnienia jest tylko z Niego i dla Niego" - mówił i dodawał: „Jest więc cała chrystocentryczna".
Dzień 6
„POJECHAŁEM Z PRYMICJĄ NA JASNĄ GÓRĘ, ABY MIEĆ MATKĘ … MATKĘ, KTÓRA JEST, BĘDZIE ZAWSZE, KTÓRA NIE UMIERA…”
Kardynał Wyszyński stracił swoją mamę wcześnie, bo w dziewiątym roku swojego życia. Śmierć matki jeszcze bardziej pogłębiła jego maryjny kult. W późniejszych zapiskach pisał „Całą moją miłość przeniosłem z Matki na Matkę". W ten sposób znalazł Matkę nadprzyrodzoną - Maryję, Matkę Boga, z którą nawiązał wewnętrzną, osobistą relację na drodze swego kapłańskiego powołania.
Po święceniach, które przyjął w 1924 roku w kaplicy Matki Bożej w katedrze we Włocławku, swoją pierwszą mszę świętą odprawił nie, jak jest w zwyczaju, w rodzinnej parafii, ale na Jasnej Górze. Uczynił tak, by mieć Matkę, która będzie zawsze, która nie umiera, ale będzie stać przy nim podczas każdej mszy świętej, „jak stała przy Chrystusie na Kalwarii".
Ksiądz Prymas w Zapiskach więziennych z 11 października 1953 roku wspominał, że synowskie oddanie Matce Bożej wyniósł z rodzinnego domu i lat nauki w gimnazjum w Warszawie:
„Wcześnie straciłem Matkę rodzoną, która miała szczególne nabożeństwo do Matki Bożej Ostrobramskiej, dokąd jeździła z pielgrzymką jeszcze z Zuzeli. Ojciec mój natomiast ciągnął zawsze na Jasną Górę. Cześć Matki Bożej w życiu domowym była bardzo rozwinięta; często odmawialiśmy wspólnie różaniec w godzinach wieczornych. (…) Po śmierci Matki naszej, służąca domowa, zacna Ulisia, często nam mówiła o Matce Niebieskiej. Byłem sercem związany z pięknym posągiem Matki Bożej, stojącym na cmentarzu kościelnym. Później, gdy już byłem w Warszawie, w gimnazjum Wojciecha Górskiego, uczucia swoje przeniosłem na posąg Matki Bożej Passawskiej na Krakowskim Przedmieściu, przed kościołem Res Sacra Miser, gdzie zbierały się niektóre klasy szkolne na nabożeństwo.”
Dzień 7
„JEŻELI KTOŚ IDZIE SWOJĄ DROGĄ Z MARYJĄ, TO JEST NA DOBREJ DRODZE” (kardynał Stefan Wyszyński)
Iść w dobrą stronę… Mieć dobrze nastawiony GPS. Właściwych towarzyszy. Pewność dotarcia do celu...
Prymas Wyszyński wiedział, jak to się robi – z różańcem w ręku.
Dobra droga to nie znaczy łatwa droga. Pewien ksiądz powiedział kiedyś do jednej bardzo znerwicowanej osoby:
- W twoim życiu wszystko będzie dobrze ze wszystkim.
- No jak to? Przecież w życiu musi być też krzyż – stwierdziła ze zdziwieniem ta osoba, na co ksiądz odparł:
- Jak jest krzyż, to jest dobrze.
Kardynałowi Wyszyńskiemu nie brakowało krzyży. Każdy był kuźnią, z każdego – jak np. z trwającego 3 lata internowania (1953-56) - wychodził silniejszy. Przecież jak się niesie coś ciężkiego, to mięśnie (duchowe) się wzmacniają.
W naszym dzisiejszym cytacie kardynał mówi o kroczeniu SWOJĄ drogą. Odważyć się pójść własną drogą… Nie taką, jakiej chciałby dla mnie świat, rodzina i inni doradcy. Moją własną drogą – nie raz niezrozumianą, osądzaną, krytykowaną, ale własną. Skonsultowaną w rozmowie na głębi z moją duszą i z Bogiem. Drogą, na której mam Jego ojcowskie błogosławieństwo.
Oczywiście nawet na dobrej drodze można się pogubić. Ale przecież idziesz z Maryją. Ona Cię poprowadzi jak statek do portu. Ona – latarnia morska, gwiazda na niebie.
Być na dobrej drodze… Nie zboczyć… Panie, daj nam tę łaskę.
Dzień 8
„Jeżeli nasza praca i służba w Kościele Bożym ma być owocna, musi to być za przykładem Służebnicy Pańskiej służba Temu, który przyjął postać Sługi, a swoich zastępców na ziemi nauczył, aby byli sługami sług Bożych.” (kardynał Stefan Wyszyński)
Maryja: Matka Jezusa, Matka Kościoła, Oblubienica, Służebnica Pańska - Ta, która usłyszała wezwanie Boga. Ta, która oddała się Mu - całkowicie i bez reszty - do dyspozycji; która poświęciła się swoim istnieniem, możliwościami, złożyła dar z ducha i ciała, całkowicie rezygnując z siebie.
Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa (Łk 1, 38)… Odpowiedź Maryi na zaproszenie Boga jest piękna, piękna w swej prostocie, głębi i pokorze. Maryja nie prosi o dalsze wyjaśnienia co do swojego życia. Wobec miłości Boga odpowiada miłością, zaufaniem do końca. Maryja oddaje się Bogu na służbę, Jej zgoda znaczy „tak” dla zbawczej miłości Boga. Ponadto słowa Maryi reprezentują godny naśladowania szczyt postawy religijnej przed Bogiem.
Sam Jezus Chrystus uniżył siebie, stał się sługą - „nie przyszedł aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10, 45). Miłość jest najdoskonalszym świadectwem, gdy objawia się właśnie czynem. Służba drugiemu człowiekowi przemienia życie. Jedni dla drugich mamy być wsparciem, pociechą, umocnieniem, bo to jest sposób naśladowania Chrystusa Sługi, bo to jest droga do prawdziwego szczęścia. Kochać Boga to służyć drugiemu człowiekowi.
Kardynał Wyszyński mówił: „Wasz biskup zrozumiał, Dzieci Najmilsze, że sprawować władzę, to znaczy służyć; to naśladować Tego, który przyjął postać Sługi; to odwoływać się do Służebnicy Pańskiej; bronić się przed ludzkimi metodami sprawowania władzy, a zaufać Bogu, który jest Miłością i sprawuje rządy świata przez miłość. Władać w Kościele to naśladować Boga, który jest Miłością i który w jej światłach przysłał na ziemię Chrystusa, aby nam wszystkim ogłosił nieśmiertelne prawo miłości Boga i płynące zeń prawo miłowania ludzi.”
CZY SŁYSZELIŚCIE KIEDYŚ GŁOS KARDYNAŁA WYSZYŃSKIEGO?
Dobra dykcja, przedwojenny akcent, piękna polszczyzna i ważne treści. Pod tym linkiem można posłuchać homilii Prymasa Tysiąclecia sprzed lat:
https://drive.google.com/…/1DN88EvTjGwUTY_uKhjtnKFcx5L…/view
Kardynał Wyszyński mówi o patronie Polski, św. Stanisławie, niewygodnym biskupie zamordowanym przez króla podczas Mszy świętej; patronie Polski, którego wspominał wczoraj Kościół:
Obraz: Jan Matejko, „Zabójstwo św. Stanisława”
Dzień 9
„Tam, gdzie panuje wielka ufność ku Maryi i wiara w Jej zwycięstwo, tam Bóg dokonuje przez Nią przedziwnych cudów swojej potęgi.” (kardynał Wyszyński)
Mamy przede wszystkim zaufać Maryi we wszystkich sprawach naszego życia, nawet w tych najtrudniejszych, tych, które po ludzku mogą wydawać się najbardziej beznadziejne. A wtedy właśnie Bóg dokona niemożliwego, odmieni nasze życie w niespodziewany i zaskakujący sposób, taki, którego nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Czasem może wywróci wszystko do góry nogami, ale zawsze tak, by obrócić wszystko w dobro, miłość, piękno.
Kardynał Wyszyński bezgranicznie zaufał Maryi, wszystko na Nią postawił i zwycięsko przeszedł osobiste próby (np. więzienie), a następnie przeprowadził Kościół w Polsce przez trudne czasy, przez komunizm - choć cierpiał, był opluwany i oskarżany.
Prymas zostawił nam w swoim testamencie Maryję jako program i drogę do zwycięstwa, jako ratunek dla Narodu, Kościoła, dla każdej rodziny i każdego z nas. Gdy 16 maja 1981 r. przyjmował sakrament chorych, wypowiedział słowa, w których ukazał Matkę Najświętszą jako znak nadziei ku przyszłości: „Przyjdą nowe czasy. Wymagają nowych świateł, nowych mocy. Bóg je da w swoim czasie. Pamiętajmy, że jak kard. Hlond, tak i ja wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabszą w Polsce, choćby ludzie się zmieniali.”
Dzisiejsze rozważania zakończmy więc wołaniem do naszej Najświętszej Matki: Maryjo, naucz nas zaufania! Maryjo naucz nas wiary w Swoje zwycięstwo, tak by Bóg mógł pokazać nam przez Ciebie Swą potęgę! Matko Najświętsza, pokaż nam jak mamy wynagradzać Sercu Twojego Syna Jezusa wszelkie zniewagi przeciw Jego Miłości! Maryjo, okaż się nam Matką w każdym czasie i w każdym miejscu wiary i życia, miłości i służby, cierpienia i spoczynku w Sercu Boga.
Dzień 10
„Każda miłość musi być próbowana i doświadczana. Ale gdy wytrwa, doczeka się nagrody – zwycięskiej radości. Każda miłość prawdziwa musi mieć swój Wielki Piątek… Jeśli więc miłujemy naprawdę, trwajmy wiernie tak, jak trwała na Kalwarii Maryja z niewiastami i ufajmy! Skończy się Wielki Piątek, przyjdzie Wielka Sobota i triumf Wielkiej Niedzieli!” (kardynał Wyszyński)
Maryja trwała w wierze od Wielkiego Piątku, poprzez Wielką Sobotę do Niedzieli Zmartwychwstania. Trwała w wierze w boskość Jezusa, w nadziei na Jego Zmartwychwstanie. Nagrodą za Jej miłość i zaufanie było to, że to właśnie Ona jako pierwsza ujrzała zwycięstwo Jezusa.
Możemy przypuszczać, jak bardzo cierpiała. Gdy zaś to nas spotykają trudne doświadczenia i kłopoty - nie raz buntujemy się, nie rozumiemy, co się dzieje, zadajemy Bogu pytania, dlaczego jest tak, a nie inaczej mimo że przecież się modlimy, staramy się być dobrymi ludźmi, dobrymi chrześcijanami. A przecież życie każdego człowieka składa się zarówno z sytuacji radosnych jak i trudnych. Trudne doświadczenia wyciskają łzy, wywołują bunt, złość, gniew, niezrozumienie i bez Bożej pomocy są nie do udźwignięcia... Według Bożego planu dotyczą jednak nas wszystkich, bez wyjątku, a od kiedy doświadczył ich sam Jezus, mają postać krzyża.
Krzyż jest tajemnicą, znakiem, który niełatwo jest odczytać i zrozumieć. Potrzeba ogromnej łaski Boga, mądrości, aby przyjąć radość płynącą z krzyża, ponieważ mądrość ta rodzi się z najtrudniejszego doświadczenia ludzkiego, jakim jest właśnie przeżywanie cierpienia.
W obecnych czasach, gdy nasze serca dręczone są wieloma bolączkami, mamy robić to, co zrobiła Maryja – kochać, ufać Bogu i mieć nadzieję!
Kardynał Stefan Wyszyński był prawdziwym czcicielem Matki Bożej, wszystko postawił na Niepokalaną i zwycięsko przeszedł przez wszystkie osobiste próby. Jak podkreślają doktorzy teologii, duchowość Prymasa Tysiąclecia nie mieści się w stereotypie słodkiej uczuciowej pobożności, która bywa czasem określana jako „łatwiejsza droga maryjna". Uczuciowa pobożność nie była celem starań kardynała. Uznawał ją dopiero za początek i wprost ostrzegał, że „nie wystarczy się modlić do Matki Bożej w niedzielę i święto; trzeba współpracować z Nią‚ przyjmując odpowiedzialność za Kościół‚ idąc Jej śladami‚ nawet jeśli to droga pod krzyż". Kilka lat później Sobór Watykański II przypomniał‚ że prawdziwe nabożeństwo do Matki Chrystusa nie polega na uczuciach‚ ale na Jej naśladowaniu i naprawie własnego życia.
Niech dzisiejsze rozważania posłużą nam do tego, by nasza wiara nigdy nie uległa zachwianiu mimo doświadczanych przez nas trudów i cierpienia - tak jak nigdy nie zachwiała się wiara Maryi, Matki Odkupiciela ludzkości.
I na zakończenie słowa Św. Josemaria Escrivy: „Nie uskarżaj się, kiedy cierpisz. Szlifuje się tylko taki kamień, który uważa się za wartościowy.”
obraz: Guercino, Zmartwychwstały Chrystus ukazujący się Matce Bożej, 1629
Dzień 11
„W naszym życiu konieczna jest pomoc Matki Bożej. Tak, jak rodzina nie może funkcjonować bez mamy, tak i w naszym kraju nie możemy przyprowadzić do Chrystusa dzieci narodu bez pomocy Jego Matki.” (kardynał Wyszyński)
Kardynał Wyszyński przez osobiste oddanie się Maryi w niewolę miłości i pielgrzymowanie ze wszystkimi sprawami na Jasną Górę, przez Śluby Jasnogórskie i Milenijny Akt Oddania Narodu Polskiego za Wolność Kościoła w Polsce i w Świecie, przez peregrynację Matki Bożej w Obrazie Nawiedzenia i liczne inicjatywy duszpasterskie, słowa i ofiary wobec Pani Jasnogórskiej, Królowej Polski, wskazywał: „Wszystkie nadzieje to Matka Najświętsza i jeśli jaki program - to Ona!”. To był jego program i jego testament na trudne czasy, które miały dopiero nadejść dla Kościoła, dla Polski, dla niego samego.
Prymas zapewniał nas : „Maryja pomaga wszystkim – i Wam – bo Ona jest naszą Matką. Mogą nas wszyscy opuścić, nawet matka ziemska, ale Matka Chrystusowa dana nam za matkę, na pewno nas nie opuści! Chciejcie o tym pamiętać, szczególnie w chwilach trudnych”. Mamy stanąć przy Niej i ofiarować Jej swoje cierpienia za zbawienie naszych braci.
Dzisiejsze rozważania kończymy kolejnym wołaniem, wołaniem do naszej Mamy:
Maryjo, przychodzimy do Ciebie, jak dzieci do Mamy, Ty nas kochasz. Ty jesteś potężną Królową i nieustannie wstawiasz się za nami, Swymi grzesznymi dziećmi u Twego Syna, Króla. Matko Życia, okryj nas swoim dziewiczym i matczynym płaszczem. Prowadź nas do Jezusa, pomóż nam otworzyć nasze serca z całkowitą ufnością w Jego Miłosierną Miłość. Maryjo, kochajmy Cię. A kochając Cię radujemy Jezusa i oddajemy Mu chwałę, bo to On dał nam Ciebie za Matkę. Maryjo prosimy Cię, my Twoje dzieci, prowadź nas do Twego Syna Jezusa Chrystusa…
Dzień 12
„To pokorne, a tak skuteczne lekarstwo na dni nawet najgroźniejsze. (…) Wszystkim walczącym ludziom Kościół wkłada do ręki różaniec.” (kardynał Wyszyński)
Jeśli jeszcze nie poznałeś w swoim życiu potęgi różańca, to znaczy, że za mało go odmawiałeś.
Człowiek szuka dziś wytchnienia w jodze i innych dziwnych technikach „medytacyjnych”, a tak naprawdę są one jednym wielkim zagrożeniem duchowym; biletem do osiągnięcia bezbrzeżnej pustki.
A przecież różaniec też jest modlitwą medytacyjną… Tyle że skupiasz się w nim nie na jakichś „energiach”, lecz na żywej Osobie: Jezusie Chrystusie, czyli kimś, z kim możesz wejść… w relację (i to miłosną!). A przecież my jesteśmy stworzeni do relacji – z osobami, a nie z drzewami i kosmosem.
Chcesz się uspokoić i wyrównać sobie oddech? Nie idź na jogę, lecz w kolejnych zdrowaśkach zatrzymuj się przez chwilę na świętym imieniu Jezus i chłoń Je całym sobą, tak jakbyś wchłaniał powietrze po ciepłym letnim deszczu...
Ale nie o tym mówi nasz dzisiejszy cytat z kardynała Stefana Wyszyńskiego. Prymas Tysiąclecia stwierdza w nim, że gdy nadejdą dni ciemne i chmurne, masz chwycić do ręki różaniec; i masz go odmawiać - aż do momentu, gdy nie padnie ostatni strzał w walce, którą toczysz. Matka Boża załatwi Twoją sprawę.
Ale tu potrzebna jest wspomniana przez kardynała Wyszyńskiego pokora…
Po pierwsze, daj Bogu czas. On już pracuje nad właściwym rozwiązaniem, ale musisz być cierpliwy. A jeśli jesteś zmęczony czekaniem na Jego odpowiedź i czas Ci się dłuży, to zapełniaj go sobie… odmawianiem różańca.
Po drugie, nie usztywniaj się. Może być tak, że droga do wysłuchania Twojej intencji będzie wiodła przez zupełnie inne scenariusze niż te, które nakreśliłeś sobie w głowie. Bądź otwarty, nie wiąż Bogu rąk. Nie musisz wszystkiego kontrolować.
Na koniec dobra wiadomość. Nie jest tak, że różaniec musi być zawsze odmawiany w „idealnych” warunkach. Posłuchaj Prymasa:
„Jak miłym i wiernym towarzyszem codziennych zajęć naszych może być różaniec! Krzątanina domowa przy wielu zajęciach, długich wędrówkach do pracy, w pole, do fabryki, do szkoły czy urzędu, (…) wyczekiwanie w kolejkach, na przystankach autobusowych, w poczekalni urzędów, długie godziny na wozie, w samochodzie, w wagonie kolejowym, bezsenne noce czuwania nad kołyską chorego dziecka, miłe chwile wytchnienia, włóczęgi po lesie czy po mieście – wszystko to może być uświęcone, wzbogacone, uprzyjemnione, modlitwą różańcową.”
Czy i Ty masz już w kieszeni różaniec?
Dzień 13
„Różaniec jest modlitwą pokornych i maluczkich. Ale też modlitwą najwznioślejszych ludzi w Kościele, jest modlitwą teologów, doktorów, myślicieli i świętych. Jest niewątpliwie modlitwą maryjną, ale równocześnie jak najbardziej Chrystusową, najbardziej chrystocentryczną, ześrodkowaną w Chrystusie. Każde „Zdrowaś Maryjo” przypomina obecność Maryi w Misterium Chrystusa i Kościoła, tak jak każda w prawdziwą tajemnicę obecności Dziecięcia Bożego pod sercem Maryi. I chociaż myśli nasze, uczucia i słowa pozdrawiają Maryję, kierują się jednak ku Jej Synowi, radują się Jezusem i rozważają Jego życie.” (kardynał Wyszyński)
Różaniec jest modlitwą bardzo prostą i zarazem głęboką. Na różańcu mogą modlić się wszyscy, niezależnie od tego kim się jest, można się modlić zarówno indywidualnie, jak i we wspólnocie. Zarówno w kościele przed Najświętszym Sakramentem, ale także w drodze do pracy, do szkoły, na ulicy, w samochodzie czy w autobusie. Chociaż dziesiątkę dziennie, jeśli nie stać nas na więcej.
Różaniec jest modlitwą wyraźnie biblijną i chrystocentryczną, czyli skoncentrowaną na Chrystusie. Nie jest tzw. „klepaniem paciorków”, ale kontemplacją tajemnic Bożych. Kiedy odmawiamy Różaniec, to jak mówił Jan Paweł II: „jakbyśmy obcowali z Panem Jezusem poprzez - można by powiedzieć - Serce Jego Matki. Równocześnie zaś w te same dziesiątki Różańca serce nasze może wprowadzić wszystkie sprawy, które składają się na życie człowieka, rodziny, narodu, Kościoła, ludzkości… W ten sposób ta prosta modlitwa różańcowa pulsuje niejako życiem ludzkim”.
Kardynał Wyszyński w 50. rocznicę swoich święceń kapłańskich powiedział: „Stawiając wszystko na Bogurodzicę, nie zostałem zawiedziony”. Było to doświadczenie jego życia i jego kapłańskiej drogi. Doświadczenie wzięte z najgłębszego nurtu nauczania Kościoła i polskiej tradycji.
Dzień 14
„Zwiążmy myśli, usta u dłonie nasze różańcem świętym, napełnijmy domostwa i wioski nasze różańcem świętym, napełnijmy domostwa i wioski nasze szeptem modlitewnych pozdrowień maryjnych, przekazujmy jedni drugim uporczywe wołanie: „Zdrowaś Maryjo!” (kardynał Wyszyński)
W tym roku obchodzimy 103 rocznicę Objawień Fatimskich, więc warto o nich wspomnieć pokrótce. W każdym z sześciu objawień fatimskich powtarza się prośba Maryi o codzienna modlitwę różańcową. W chwili objawień Najświętszej Maryi Panny Łucja de Jesus, Franciszek i Hiacynta Marto mieli po 10, 8 i 7 lat, a Matka Boża ukazała się im na krzewie. Od 13 maja 1917 roku tych troje pastuszków w pobliżu portugalskiej wsi Fatima przeżywało wielokrotnie objawienia maryjne. Wiadomość o tym szybko się rozeszła i do Fatimy zaczęły przybywać dziesiątki tysięcy pielgrzymów. Od tego czasu Fatima jest jednym z najliczniej odwiedzanych sanktuariów maryjnych na świecie.
Pani z Fatimy akcentowała wstawienniczą siłę Różańca ofiarowanego za grzeszników - zło dobrem zwyciężaj. Maryja chce, by modlitwa różańcowa stała się właśnie tym dobrem zwyciężającym zło szerzące się w świecie i atakujące także sam Kościół. Różaniec był polecony dzieciom fatimskim jako modlitwa o pokój w obliczu wojny, a jednocześnie jest on modlitwą duchowej walki. Nie ma tu sprzeczności, dlatego że pokój jest ostatecznie owocem nawrócenia.
Dzięki objawieniom w Fatimie po każdej dziesiątce odmawiamy modlitwę „O mój Jezu” z prośbą o zbawienie dusz najbardziej zagrożonych. Dzieci fatimskie właśnie tę modlitwę znały najlepiej.
Kardynał Wyszyński nazywał różaniec modlitwą naszego życia. Z potrzeby serca i dla uwielbienia Najświętszej Maryi Panny odmawiał go codziennie, a w okresie uwięzienia nawet częściej. Dużo i pięknie mówił o tej formie rozmowy z Bogiem oraz kontemplacji niezwykłych tajemnic chrześcijaństwa, którą to możliwość daje właśnie modlitwa różańcowa. Nieustannie zachęcał, by stała się ona własnością wszystkich wierzących.
Dzień 15
„Szczególnie zadbajmy o to, by przywrócić w domach rodzinnych piękny, stary zwyczaj kończenia dnia wspólnym różańcem.” (kardynał Wyszyński)
Wczoraj w naszym cyklu pisaliśmy o rocznicy Objawień Fatimskich. Przy okazji dzisiejszych rozważań pragniemy dodać jeszcze kilka istotnych myśli związanych z wydarzeniami z 1917 roku.
Maryja, ukazując się pastuszkom z Fatimy, konsekwentnie prosiła je o modlitwę różańcową. Ta prośba powtarzała się za każdym razem: „Odmawiajcie codziennie Różaniec, aby uzyskać pokój dla świata i koniec wojny” (maj); „Chciałabym, abyście każdego dnia odmawiali Różaniec” (czerwiec); „Trzeba w dalszym ciągu codziennie odmawiać Różaniec” (lipiec); „Chcę, abyście nadal odmawiali codziennie Różaniec” (sierpień); „Odmawiajcie w dalszym ciągu Różaniec, żeby uprosić koniec wojny” (wrzesień); „Trzeba w dalszym ciągu codziennie odmawiać Różaniec” (październik). Podczas październikowego objawienia, któremu towarzyszył cud słońca, Maryja mówiła o sobie: „Jestem Matką Boską Różańcową”. Pojawiła się też prośba o wybudowanie kaplicy ku czci Matki Bożej Różańcowej.
Maryja prosiła dzieci z Fatimy o codzienny Różaniec! Siostra Łucja podkreślała, że potrzebujemy tej modlitwy każdego dnia: „Matka Boża wzywa nas, abyśmy nieustannie trwali na modlitwie. Nie wystarczy modlić się w jakiś dzień, trzeba modlić się wciąż, każdego dnia, z wiarą i ufnością, ponieważ każdego dnia grzeszymy i ponieważ dla nas jest rzeczą konieczną szukać Boga po wszystkie dni, upraszając przebaczenia i pomocy”.
Kardynał Wyszyński posługiwał się często przykładami ze swojego życia, z własnej przeszłości. Wspominając swoje dzieciństwo mówił: "Nigdy nie zapomnę moich dziecięcych lat, gdy w domu rodzinnym każdy wieczór kończył się wspólnym odmówieniem cząstki różańca świętego. I to nie tylko w październiku, ale przez cały rok. Może dla nas, dzieci, było to nieraz trudne, może chciało się spać, ale jednak rodzice nasi czuwali, aby dzień kończył się różańcem." (...)
A więc bierzmy przykład od mistrza życia duchowego i korzystajmy z jego dobrych wskazówek. Idąc za przykładem jego rodziny, również i w naszych rodzinach kończmy każdy dzień, wspólnie odmawiając różaniec. Wierząc w to, co obiecała Maryja: że nasza modlitwa uratuje świat. Nasz własny świat, naszą rodzinę - od rozbicia, od zepsucia, od braku przebaczenia.
Dzień 16
„Zżyjmy się z różańcem tak, byśmy go stale odmawiali, byśmy łatwo doń wracali, byśmy mu poświęcali wszystkie wolne chwile. Jak miłym i wiernym towarzyszem naszych zajęć może być różaniec!” (kardynał Wyszyński)
Kardynał Wyszyński przypominał: „Każde Zdrowaś Maryjo przypomina obecność Maryi w misterium Chrystusa i Kościoła, tak jak każde wnika w przedziwną tajemnicę obecności Dziecięcia Bożego pod Sercem Maryi. I chociaż myśli nasze, uczucia i słowa pozdrawiają Maryję, kierują się jednak ku Jej Synowi, radują się Jezusem i rozważają Jego życie. (...) Wszyscy razem stanowimy "świętych obcowanie", w którym zawsze jest obecny i działający Chrystus oraz współobecna i współdziałająca z Nim Matka. Maryja zawsze prowadzi do Syna. (...)
Różaniec jest też skrótem dziejów każdej rodziny chrześcijańskiej. Każda bowiem rodzina - podobnie jak życie Jezusa i Maryi - ma też swoje tajemnice bolesne. Przeżył je Chrystus, przeżyła Maryja, przeżywamy również i my. Jest to nieodłączny los życia każdego człowieka. A bolących zdarzeń mamy coraz więcej. Mogą nas one niekiedy niepokoić, ale gdy rozważamy bolesne przeżycia Jezusa i Maryi, nabieramy szczególnego spokoju i uczymy się, jak przeżywać trudne chwile ze spokojem wypełnianego zadania.
Ale nie tylko boleści są losem życia każdej rodziny. Chwała, wielkie nadzieje i oczekiwania, są również naszym udziałem. Bo chociaż byśmy przeżywali tajemnice bolesne, wiemy, że przyjdzie zmartwychwstanie, przyjdzie droga do nieba, przyjdzie Duch Pocieszyciel, Duch mądrości, rozumu, rady, umiejętności, męstwa, pobożność i bojaźni Bożej. Przyjdzie moment, gdy za Jezusem i Jego Matką znajdziemy się przed tronem Bożym i radość przyjaciół Bożych będzie naszą radością.”
Dzień 17
„Kościół, Mistyczne Ciało Chrystusa, nie może istnieć bez Maryi, jak nie mógł bez Niej istnieć Jezus i Jego fizyczne Ciało. Nie może bez Niej żyć i działać, jak nie mógł bez Niej żyć i działać Chrystus." (kardynał Wyszyński)
Rozumienie pojęcia Kościoła jako ludu Bożego nie sprawia nam współczesnym ludziom zbyt wiele trudności. Znacznie więcej trudności pojawia się podczas próby zrozumienia Kościoła jako Ciała Chrystusa. Znaczenie tego określenia wyjaśnia święty Paweł, pisząc "jak bowiem w jednym ciele mamy wiele członków, a nie wszystkie członki spełniają tę samą czynność - podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami" (Rz 12, 4-5). Święty tłumaczy też, że Głową całego Ciała - Kościoła jest Jezus Chrystus (Kol 1, 18).
Św. Paweł mówi do ochrzczonych, czyli do nas, że staliśmy się „domownikami Boga”, że jesteśmy „mieszkaniem Boga przez Ducha”. Kościół nie istnieje dla siebie samego, lecz dla Boga oraz dla uświęcenia każdego z nas. Oznacza to również, że jako chrześcijanie, jesteśmy Kościołem, nie tylko w Kościele. Jesteśmy jego częścią i to każdy z nas bez wyjątku.
Kardynał Wyszyński mówił, że mamy dbać o Kościół, tak jak dbamy o własne ciało, dodawał: „Co to znaczy? – To znaczy, że musimy mężnie i otwarcie przyznawać się do Kościoła, a przynależność ta powinna być dla nas największym zaszczytem i radością. Musimy poznawać Kościół, interesować się jego życiem i potrzebami, miłować go coraz więcej, współcierpieć z jego cierpieniami, pomagać mu modlitwą, ofiarą i pracą. Maryja niech będzie dla nas wzorem, jak mamy służyć Kościołowi. Wspierani przez Służebnicę Pańską wiernie pomagajmy Chrystusowi żyjącemu w Kościele. Modlitwą i sercem ogarniajmy sprawy Kościoła na całym świecie i w Ojczyźnie naszej”.
Drodzy Bracia i Siostry, czytelnicy naszego cyklu - Kościół to my, my wszyscy, a więc dbajmy o siebie nawzajem, dbając o Kościół, służąc sobie wzajemnie, służyć na wzór Maryi „Służebnicy Pańskiej”, uciekając się do Niej z prośbą o pomoc, „modlitwą i sercem ogarniajmy sprawy Kościoła”.
Dzień 18
„Spraw, Maryjo, aby hasłem naszym było: Czas to miłość, abyśmy dany nam od Boga czas napełniali miłością.” (kardynał Wyszyński)
Kardynał Stefan Wyszyński powiedział: „Powszechnie mówi się, że czas to pieniądz. A ja wam powiem: czas to miłość! Bo my wszyscy, jak tu stoimy, jesteśmy owocem Ojcowej miłości. Nie byłoby nas na świecie, ani na tym placu, gdyby Bóg Ojciec każdego z nas nie umiłował pierwszy! On cię umiłował wcześniej, zanim jeszcze twoja matka ujrzała cię na swoich ramionach, zanim przytuliła cię do piersi. Wiedz, że nie jej miłość do ciebie była pierwsza, ale miłość Ojca niebieskiego, który wszczepił swoją miłość w serce twej matki, a ona ci ją tylko przekazała. Dlatego jesteśmy wszyscy owocem miłości Ojcowej, Bożej. A na umocnienie tej prawdy posłał Bóg Syna swego, wołającego: Ojcze! Jako znak, że Ojciec miłuje. «Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby wszelki, który wierzy weń, nie zginął, ale miał wieczne życie» (J 3,16). Oto jest cała misja Chrystusa na ten świat przychodzącego. Potwierdzenie, że jesteśmy dziećmi miłości Ojcowej, i że Bóg nie przestaje nas miłować. Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w nim miłości.”
Papież Franciszek w homilii z 21 czerwca 2013 roku powiedział, że „skarbem trwałym, który bierze się ze sobą w wieczność, jest to, co dajemy z miłości innym. Ten skarb, który daliśmy innym w ciągu życia, zabierzemy ze sobą po śmierci. To będzie też «naszą zasługą», a raczej «zasługą Jezusa Chrystusa w nas».”
W dzisiejszym świecie brakuje nam czasu, czasu na zastanowienie się, jaki jest sens życia, skąd mamy czerpać siły do pracy i pokonywania codziennych trudności. Z trudem przychodzi nam ofiarować czas drugiemu człowiekowi, zatrzymać się przy nim choćby na chwilę. I dlatego przekaz kardynała Wyszyńskiego jest tak dla nas cenny i aktualny. Ma nam przypominać, że wszyscy jesteśmy stworzeni z Miłości i dla Miłości, że mamy dawać tę Miłość drugiemu człowiekowi, mamy kochać go, napełniając nasz czas Miłością.
A więc padnijmy na kolana i prośmy: „Spraw, Maryjo, aby hasłem naszym było: Czas to miłość…”
Dzień 19
„Radość Matki Chrystusowej przeplata się z niepokojem i cierpieniem. Musiała przeżyć tragedię Kalwarii, ale smutek Maryi odmienił się w radość Zmartwychwstania. I nasze smutki odmienią się kiedyś w radość.” (Kardynał Wyszyński)
Radość, niepokój, cierpienie - te oraz wiele innych emocji i odczuć towarzyszą człowiekowi od zarania dziejów i przeplatają się ze sobą. Tak było i w życiu Maryi.
Cierpienie stało się też narzędziem na drodze osobistego uświęcenia Kardynała Wyszyńskiego. Prymas Tysiąclecia przeżył śmierć matki, wojny, głód, ciężkie choroby i doświadczenie więzienia..., ale i wiele radosnych chwil, chwil pełnych nadziei. Kardynał mówił: „Zawsze, gdy szczególnie ciężko, gdy ciemności ogarniają ziemię, a słońce już gaśnie, gwiazdy zaś nie dają światłości, trzeba wszystko oddawać Maryi”. Maryja to Kobieta i Matka, w której życiu nie zabrakło ani cierpienia, ani chwały, ani smutku, ani radości, ani wielu innych...
Przytaczając za doktorami teologii, powiedzmy, że pełna i prawdziwa radość ma swoje źródło w Bogu i Jego łasce: Bóg i Jego łaska jest radością i sprawia radość. Co oznacza, że tylko człowiek wiary, żyjący w łasce może być zdolny do tej prawdziwej radości. Jezus mówi, że Jego pragnieniem jest, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna (J 15, 11). Bóg jest najwyższym dobrem i tylko On może dać człowiekowi pełnię szczęścia. Radość chrześcijanina ma swój początek w przekonaniu, że dzięki Bożej łasce uczestniczy on w zbawieniu. Podczas Zwiastowania Maryja usłyszała słowa anioła: Raduj się łaski pełna (Łk 1, 28). Jej radość wynikała z faktu, że została Ona napełniona bliskością Boga i Jego nadzwyczajnymi darami, a łaska zbawienia rozleje się na całą ludzkość przez Tego, którego poczęła.
Drodzy Bracia i Siostry, dzielmy się naszą radością i wszystkimi naszymi trudami z Maryją i z Jezusem i oddawajmy Im je. Gdy życie nie szczędzi nam cierpień i niepokojów, dziękujmy za nie Panu, składajmy Mu je przez ręce i serce Maryi, a dana nam będzie wielka radość.
Dzień 20
„Udręczonemu kościołowi i całej zmęczonej ludzkości i coraz bardziej potrzeba macierzyńskich ramion Matki.” (kardynał Wyszyński)
Do potrzebujących pocieszenia pięknie zwrócił się papież Franciszek 6 maja 2016 roku: „W chwilach smutku, cierpienia, choroby, w udręce prześladowań i bólu każdy poszukuje słowa pocieszenia. Odczuwamy silną potrzebę, aby ktoś był blisko nas i nam współczuł. Doświadczamy, co to znaczy być zdezorientowanymi, zmieszanymi, głęboko dotkniętymi, jak tego nigdy nie przypuszczaliśmy. Niepewni rozglądamy się wokół, by zobaczyć, czy możemy znaleźć kogoś, kto może naprawdę zrozumieć nasz ból. Myśl pełna jest pytań, ale odpowiedzi nie przychodzą. Sam rozum nie jest w stanie rzucić światła na nasze wnętrze, by zrozumieć doświadczane cierpienie i zapewnić odpowiedź jakiej oczekujemy. W takich chwilach szczególnie potrzebujemy motywów serca, jedynych, które mogą nam pomóc zrozumieć tajemnicę, która otacza naszą samotność – powiedział papież i dodał: W pobliżu każdego krzyża zawsze jest Matka Jezusa. Swoim płaszczem ociera nasze łzy. Swoją ręką nas podnosi i towarzyszy nam na drodze nadziei.”
Przytaczając za znawcami teologii, powiedzmy, że Maryja została nam dana jako szczególny znak. Ona jak nikt z ludzi, nikt z nas, otrzymała od Boga skarb życia i wykorzystała go w sposób wspaniały. Otrzymała wielki talent i pomnożyła go stukrotnie. Od poczęcia i narodzin wybrana, została Matką Zbawiciela. Odtąd Jej znak zaczyna rozpalać wyobraźnię wierzących i do dziś nie przestaje dostarczać nam nowych inspiracji i natchnień.
Jedną z takich inspiracji jest przydomek Matki Bożej, który zawiera się w sformułowaniu „od Pociechy”. Bo kiedy przychodzą na nas trudności i strapienia, wiemy, że Bóg - tak jak w życiu Maryi - potrafi przemienić je w radość. Maryja jest Matką Pocieszenia, gdyż to właśnie Ona dała ziemskie życie Zbawicielowi, który jest prawdziwym Pocieszycielem ludzi; i który zostawił nam po swoim chwalebnym Wniebowstąpieniu Pocieszyciela w Duchu Świętym (J 14, 25). Maryja była tego wielkim świadkiem i znakiem. Ona od samego Boga nauczyła się pocieszać ludzi w sposób doskonały.
Maryja zawsze jest pociechą w cierpieniu, o czy dobrze wiedział kardynał Wyszyński, który oddał się Jej osobiście, oddał Jej cały Kościół, cały nasz kraj. A więc i my oddajmy się Jej w całości…
Dzień 21
„Maryja jest wzorem dobrego znalezienia się w różnych sytuacjach. Możemy Ją prosić (…), aby nauczyła nas przeprowadzać delikatnie sprawy bez najmniejszego szumu, abyśmy nawet wtedy, gdy jesteśmy zobowiązani do działania autorytatywnego, stosowali umiarkowany dobór słów.” (kardynał Wyszyński)
Jak już wcześniej wspomnieliśmy w naszych rozważaniach, Maryja jest prawdziwym człowiekiem, zarówno człowiekiem wiary i pytań, jak również posłuszeństwa i ufności. Maryja to także Kobieta i Matka, w której życiu nie zabrakło ani cierpienia, ani chwały, ani smutku, ani radości, ani wielu innych... Ale jaka była i jaka jest Maryja jako Człowiek, jako Kobieta, jako Matka Jezusa? Łagodna, potulna, delikatna, subtelna… Ale przecież żeby przeżyć tak trudne życie, musiała być jednocześnie niezwykle ufna, pokorna, silna i odważna. Ona podejmowała niesamowicie odważne decyzje, które w ówczesnych czasach i kontekście kulturowym były i (dalej są dla nas) nie do pojęcia. Jako Człowiek dała dowód niewyobrażalnego zaufania Bogu i tym samym niewyobrażalnej siły. Jako Człowiek, jako Kobieta, jako Matka nawet w sytuacjach bardzo trudnych reagowała ze spokojem, była pełna ufności. Nawet, gdy nie rozumiała słów i zdarzeń, rozważała je w cichości i skrytości Swego serca. Myślę, że wszyscy mamy świadomość, że bez maryjnego ”tak” podczas Zwiastowania nie byłoby Betlejem, Ofiarowania, Zesłania Ducha Świętego ani Wniebowzięcia. Tutaj wszystko się zaczęło.
Kardynał Wyszyński w swoich listach, kazaniach, wypowiedziach bardzo konkretnie wskazywał, jak mamy się zachowywać i jacy być jako ludzie wierzący w Boga i Ci, którzy są powołani do naśladowania Maryi i samego Jezusa. Oto kilka ważnych cytatów:
"Przykazanie miłości bliźniego musimy odnieść do wszystkich. Mniejsza z tym, czy wierzą czy nie wierzą, czy nas kochają czy nie. Wszyscy mają prawo do naszej miłości."
„Każdy człowiek, choćby sponiewierany, jest dzieckiem Bożym. Kto rozumie to, przykłada rękę do dźwigania każdego człowieka – małego czy dużego, takiego, który stoi na mocnych nogach, i takiego, który się chwieje i upada – aby ratować jego życie i godność.”
„Rozmawiaj z każdym językiem miłości. Nie podnoś głosu. Nie przeklinaj. Nie rób przykrości. Nie wyciskaj łez. Uspokajaj i okazuj dobroć.”
„Przestańmy nareszcie kręcić się wokół siebie, a pomyślmy o niesieniu pomocy innym!”
„Nasz pokój i wewnętrzna swoboda zależy od tego, czy odpuścimy wszystko wszystkim bez wyjątku. Wtedy dopiero człowiek naprawdę się wyzwala.”
A więc prośmy Maryję, nasz wzór „dobrego znajdowania się w różnych sytuacjach” - „aby nauczyła nas przeprowadzać delikatnie sprawy bez najmniejszego szumu…”
obraz: Piotr Stachiewicz, Matka Boska Gromniczna
Dzień 22
„Jak Maryja, Virgo, porodziła Zbawiciela, tak każdy z nas ma czynić to samo: rodzić Zbawiciela. Nie jest to przesada, bo Chrystus sam nas do tego zachęcał słowami: „Ktokolwiek słucha Słowa Bożego i czyni je, ten mi jest matką i bratem, i siostrą”. Mamy więc rodzić Zbawiciela i dawać Go wszystkim.” (kardynał Wyszyński)
Jak wiemy, są różne sposoby słuchania i czytania Słowa Bożego. Można na przykład słuchać Słowa w czasie Eucharystii, można też czytać Pismo Święte w sposób ciągły. Niektórzy powtarzają słowa Pisma Świętego w ciągu dnia jako akty strzeliste, inni stojąc przed trudnymi decyzjami, otwierają Pismo święte w dowolnym miejscu i szukają w nim odpowiedzi.
Przytaczając za doktorami teologii – Słowo czytane i rozważane jest jak „manna z nieba dla ludu Izraela wędrującego przez pustynię, która zaspokaja nasze dzienne potrzeby”. Czytanie Pisma objawia nam wolę Boga, kształtuje nasze powołanie, naszą tożsamość, często daje odpowiedź na wiele pytań i dylematów codziennego życia. Natomiast nie wystarczy jedynie słuchać słowa Bożego - trzeba jeszcze w nim trwać i wprowadzać je w czyn. Na przykład z Liturgii danego dnia dobrze jest zapamiętać choć jedno słowo czy zdanie, które nas poruszyło i zachowywać je w sercu, powtarzać, delektować się nim. Pytać Boga, co chce mi przez nie dziś powiedzieć, do czego zaprosić, do czego poprowadzić. Można oprzeć potem na nim nasza wieczorną modlitwę lub rachunek sumienia. A gdy już nam się to wszystko uda, będziemy trwali w nieustannym obiegu Słowa, będziemy nim żyli i równocześnie dzielili się nim z drugim człowiekiem.
Maryja, Święta Dziewica, słuchała Słowa Bożego i „czyniła” Je codziennie… I my na wzór Maryi mamy wsłuchiwać się w Słowo Pana, Słowo, które Kościół Święty w swoich czytaniach i Ewangelii otwiera przed nami każdego dnia i podaje jako „duchowy pokarm”. Mamy słuchać i wprowadzać Je w czyn, ażeby każdego dnia „rodzić Zbawiciela i dawać go wszystkim”.
Kardynał Stefan Wyszyński mówił: „Tyle jest możliwości i dróg do Boga, ilu jest ludzi. Bo Bóg ma inną drogę dla każdego człowieka. Nie Kościół ma się przystosować do świata, tylko świat ma się przystosować do Ewangelii. Nie wystarczy w Boga wierzyć, trzeba jeszcze Bogu zawierzyć. Nie wystarczy o Bogu słyszeć, trzeba Go jeszcze usłyszeć.” A możemy usłyszeć Boga poprzez słuchanie Jego Słowa, poprzez lekturę pisma Świętego. Gdy będziemy słuchać Słowa, żyć nim, czynnie wprowadzać Je w nasze życie, to wtedy świat nie będzie miał wyjścia i będzie musiał „przystosować się do Ewangelii”.
Drodzy Bracia i Siostry, a czy my - Ty i ja - sięgamy do Pisma Świętego? Jeśli tak, to kiedy i jak często? Czy zastanawiamy się, jakie znaczenie ma Słowo Boże w naszym życiu? Czy żyjemy tym Słowem na co dzień? I czy wprowadzamy to Słowo w czyn?
Dzień 23
„Jeżeli chcemy mieć właściwy stosunek do Chrystusa, musimy zacząć od Maryi, musimy najpierw zrozumieć, że jesteśmy Jej dziećmi.” (kardynał Wyszyński)
Każde dziecko od pierwszych chwil życia potrzebuje mamy. Najpierw, zanim się jeszcze urodzi i jest w jej łonie i później, gdy się pojawi na tym świecie i gdy dorasta. Mama opiekuje się nim, karmi je, dogląda, pilnuje, przypomina o rozmaitych terminach, obowiązkach, a czasem musi upomnieć i zwrócić uwagę na niewłaściwe zachowanie.
Maryja zgodziła się być narzędziem w ręku samego Boga. Wypełniała Jego wolę we wszystkim: nosiła Jezusa pod Sercem, wyruszyła w trudną podróż do Betlejem, urodziła Go w grocie, a nie w pięknym i wygodnym domu, karmiła, opiekowała się Nim. Uczyła tego, czego i nas uczą nasze mamy: chodzić, mówić, modlić się do Ojca Niebieskiego, pomagać w domu i wiele innych…
Dzięki zgodzie Maryi na Boże plany Jezus mógł przyjść na ten świat. Poprzez Jej decyzje, postanowienia i działania stał się Bogiem bliskim nam, Emmanuelem.
Jezus, wskazując uczniowi Maryję, powiedział „Oto Matka twoja” – a tym samym powiedział te słowa do każdego człowieka. Matka Boża jest naszą Mamą, Jezus jest naszym Bratem i w ten oto sposób jesteśmy rodziną.
Jako osoby wierzące mamy jedyny w swoim rodzaju przywilej obecności drugiej mamy, którą jest Matka Jezusa – Maryja, która stale z nami jest, do której zawsze możemy się zwrócić z prośbą o pomoc, opiekę i ochronę. Możemy Ją prosić niezależnie od tego, gdzie jesteśmy, gdzie przebywamy. Maryja przypomni nam, co mówi do nas jej Syn, zachęci, byśmy sięgali do Słowa Bożego i słuchali go. Zrozumie nasze smutki i radości, gdy się z Nią nimi podzielisz; pocieszy, gdy coś się nam nie uda lub coś nas zmartwi. Maryja zawsze będzie mieć dla nas dobre słowa – słowa miłości i troski o nasze szczęście.
Jak już wspomnieliśmy wcześniej w naszym cyklu, Kardynał Wyszyński stracił swoją mamę wcześnie i przez to zdarzenie jeszcze bardziej pogłębił się jego maryjny kult. W swoich zapiskach pisał: „Całą moją miłość przeniosłem z Matki na Matkę". W ten sposób znalazł Matkę nadprzyrodzoną Maryję, Matkę Boga, z którą nawiązał wewnętrzną, osobistą relację na drodze swego kapłańskiego powołania; której oddał się osobiście w niewolę miłości, której zawierzył cały Kościół i cały nasz kraj.
Dzień 24
„Uciekać się do Maryi, szukać u Niej pociechy i zrozumienia nauczył nas sam Chrystus, który żyjąc przy Jej boku całym swym dziecięctwem i młodzieńczością, wydeptał drogi do Jej kolan i w Jej ramiona.” (kardynał Wyszyński)
„Powyższe słowa są odwołaniem się do relacji czysto ziemskich, doświadczanych w codziennym życiu, które kardynał Wyszyński w bardzo obrazowy sposób odnosi do naszych relacji z Maryją. Odwołuje się do ziemskich relacji rodzinnych, które również mają oddawać naszą relację do Matki Bożej” – stwierdza paulin o. Jan Pach, doktor mariologii, dyrektor Jasnogórskiego Instytutu Mariologiczno-Maryjnego i Jasnogórskiej Biblioteki Maryjnej.
Kontynuując myśl o Jezusie wydeptującym drogi do kolan i ramion Maryi, kardynał Wyszyński dodaje: „W ten sposób spoufalił tak bardzo z Nią swoje człowieczeństwo, jak każde dziecko to czyni ze swoją matką. Stąd wiemy, że chyba tak ma być i z nami”.
W dalszej części refleksji kardynał pogłębia swój przekaz: „Chrystus mógłby inaczej określić nasz stosunek do swej Matki. Mógł powiedzieć na Kalwarii; Oto Królowa Twoja, oto Królowa świata, oto Pani twoja, Władczyni, Pośredniczka, Protektorka. Nic z tego! Powiedział po prostu: „Oto Matka twoja”. To znaczy, że cały nasz sposób postępowania wobec Niej ma być taki, jak dziecięcia wobec matki; że właściwie wszystko tu jest dozwolone, na wszystko możemy liczyć, jak dziecię może i ma prawo liczyć na wszystko u matki. Możemy liczyć na każdą Jej posługę i właściwie mamy prawo do tej macierzyńskiej troski, pamięci i czułości, z których Jezus korzystał. Mamy absolutne prawo do Niej, tak jak natura daje dziecku absolutne prawo do jego matki. Wszystko, co się dzieje w życiu rodzinnym, drogą analogii może być przeniesione na Maryję. Możemy z tych uprawnień dziecięcia jak najbardziej korzystać”.
W całym tym tekście najważniejsze jest podkreślenie, że sam Chrystus ustawił naszą relację do Maryi w kategoriach macierzyństwa i dziecięctwa. Prymas Tysiąclecia przekłada tę relację na poziom duchowego macierzyństwa Maryi wobec nas.
A więc i my, drodzy Bracia i Siostry, na wzór Jezusa, mamy niczym dzieci „uciekać się do Maryi, szukać u Niej pociechy i zrozumienia”; mamy szukać Jej duchowego macierzyństwa, duchowej opieki względem nas.
(rozważany cytat pochodzi z rozważań rekolekcyjnych, które kardynał Wyszyński wygłosił w sierpniu 1959 r. do członkiń Instytutu Prymasa Wyszyńskiego; rekolekcje miały pomóc członkiniom Instytutu w rozwoju życia wewnętrznego).
Dzień 25
„Nie tylko w liturgii, ale nieustannie «Tych Dwoje», Jezus i Maryja kroczą równym krokiem w modlitwie, życiu i dziejach Kościoła.” (kardynał Wyszyński)
W zrozumieniu dzisiejszego cytatu pomoże nam fragment jednego z listów pasterskich Prymasa Wyszyńskiego z 1967 roku, będący niejako streszczeniem myślenia i nauczania Kardynała:
„Wielka delikatność i wyrozumiałość Ojca niebieskiego dla ludzi sprawiła, że Syn umiłowania Ojca, Wysłannik Jego miłości, otrzymał Matkę ziemską, która przygarnęła Słowo Przedwieczne i przez działanie Świętego Ducha Miłości okryła Je ciałem. Stała się Matką Pięknej Miłości piastującą Miłość wcieloną w swoich ramionach. Odtąd obok Chrystusa – nowego Adama, stoi Maryja – nowa Ewa. Odtąd Bóg jest oglądany w ramionach Matki ziemskiej, która towarzyszy swojemu Synowi nie tylko w Nazaret, ale i na Kalwarii, a dziś w niebie oraz w misterium Chrystusa i Kościoła". Kardynał w swoim nauczaniu nieustannie ukazywał wspólne zadania Jezusa i Maryi, często podkreślał, iż „nie można mówić o Maryi, jeśli nie myślimy o Jej Synu; nie można w pełni i całkowicie myśleć o Synu Bożym i należycie Go czcić, nie myśląc zarazem o Jego Matce”.
Wspomniany już wczoraj doktor mariologii paulin o. Jan Pach zauważa, że przez nauczanie Kardynała Wyszyńskiego nieustająco przewija się myśl, że wielkość Maryi płynie z tego, że jest Ona zawsze obecna przy swym Synu, choć właściwie Jej obecność jest niedostrzegalna. O. Pach odnotowuje, że Kardynał mówił o wspólnych zadaniach Jezusa i Maryi („Tych Dwojga”) z zastrzeżeniem jedynego pośrednictwa Jezusa Chrystusa i podporządkowanej roli Maryi w dziele zbawienia.
Jak stwierdza O. Pach, Sługa Boży często powtarza, iż „nie da się w pełni zrozumieć i wytłumaczyć życia Maryi, jeśli choć na moment zatracimy w obrazie Jej życia Syna Bożego.” W słowach kardynała Wyszyńskiego często pojawia się przesłanie, że Jezus sam chciał wiązać swoją działalność z osobą i obecnością swojej Matki. Kardynał wyciąga z tego wniosek, że w ten sposób Jezus wskazuje nam Maryję i zachęca do wejścia na drogę, którą On sam szedł.
W kazaniu z 2 lutego 1964 roku Kardynał Wyszyński powiedział: „Potężny w swej zbawczej woli Jezus Chrystus dawał nam bardzo często dowody wiązania swych spraw, które pełnił w imię Ojca, z Maryją. Chciał Jej się poddać. Był przez trzydzieści lat przy Niej i pod Jej opieką. Gdy sprawował już apostolstwo, jeszcze często wracał do Nazaretu, do Matki. Mógł był przecież inaczej sobie poradzić, a jednak wracał do Niej. Chciał do Niej wracać”. Następnie Prymas uzasadnia, że Jezus wiąże swą działalność z Maryją również w swoim nauczaniu publicznym, zwłaszcza w wydarzeniu w Kanie Galilejskiej. Sługo Boży wielokrotnie mówił, że Jezus przyspieszył godzinę swoich cudów na prośbę swej Matki, zaś we wspomnianym kazaniu powiedział, że Jezus świadomie związał swój pierwszy cud z interwencją Maryi.
Podobnie dzieje się na Kalwarii, gdzie odchodzący do Ojca Jezus z wielką troską zawierza Jana swojej Matce, dopełniając niejako swe zatroskanie o umiłowanego ucznia oraz o wszystkich ludzi, którzy w Niego uwierzą - dodawał Kardynał. Następnie podkreślał, że testament Jezusa na Kalwarii jest jakby podsumowaniem Jego ziemskiej misji, w którą wpisana jest Maryja, przewidziana przez Jezusa na Matkę wszystkich wierzących. Prymas mówił, że słowa: „Oto Matka twoja” Jezus wypowiedział z pewną ulgą, świadom, że może dać Kościołowi Matkę, która zatroszczy się o jego wiarę. Zdaniem Prymasa, Jezus swoje odejście do Ojca uzależniał w jakimś sensie od tego, czy Maryja będzie przedłużeniem Jego obecności na ziemi. Tak można rozumieć słowa Prymasa, gdy mówi on, że Jezus z ulgą powiedział: „Oto Matka twoja”: „Ulga, bo jest na ziemi Matka, bo ludzie mają Matkę. Może teraz odejść do Ojca, bo tu zostaje Matka"
Powyższe słowa Kardynała Wyszyńskiego streszczają w zasadzie całe jego nauczanie, nauczanie o relacji Chrystus – Maryja i wyjaśniają nasz udział w Ich zjednoczeniu oraz naszą drogę, na której odnajdujemy Maryję, Przewodniczkę naszej wiary i wędrówki do niebieskiej ojczyzny. Teraz rozumiem słowa naszego cytatu: „Nie tylko w liturgii, ale nieustannie „Tych Dwoje”, Jezus i Maryja kroczą równym krokiem w modlitwie, życiu i dziejach Kościoła.”
Dzień 26
„Maryja to Matka, Królowa i Służebnica. I każda niewiasta, jeśli wypełnia swoje powołanie zgodnie z planem Bożym, przez całe swoje życie jest matką, królową i służebnicą. A gdy przyjdzie czas, że wypełni swoje zadanie, przyozdobiona zostanie – jak Maryja w Wieczerniku Zielonych Świąt – chwałą Ducha Świętego.” (kardynał Wyszyński)
Maryja - Matka, Królowa i Służebnica… Kiedy ją czcimy, koronujemy Jej obrazy, to z jednej strony chcemy oddać jej hołd jako Matce Króla - Chrystusa, ale jednocześnie przyzywamy jej pomocy w trudach i momentach, które są ciężkie dla nas, dla Kościoła, dla narodu.
Królowanie Maryi polega na służbie. Jest potężna, ponieważ jest Matką Chrystusa, lecz mimo to przychodzi, aby nam służyć.
Królowaniu Maryi poświęcona została katecheza papieża seniora Benedykta XVI podczas audiencji ogólnej 22 sierpnia 2012 w Castel Gandolfo. Papież powiedział: „Maryja jest Królową, ponieważ jest związana w sposób wyjątkowy ze swym Synem, zarówno w życiu doczesnym, jak i w chwale nieba. Jak stwierdza Efrem Syryjczyk, królewskość Maryi pochodzi z Jej Boskiego macierzyństwa: jest Matką Pana, Króla królów (por. Iz 9, 1-6), a ukazuje nam Jezusa jako nasze życie, zbawienie i nadzieję. Jak już przypominał Sługa Boży Paweł VI w adhortacji apostolskiej Marialis Cultus: «W Maryi Pannie wszystko odnosi się do Chrystusa i od Niego zależy: mianowicie ze względu na Niego Bóg Ojciec od wieków wybrał Ją na Matkę pod każdym względem świętą, a Duch Święty przyozdobił darami, jakich nikomu innemu nie udzielił»”.
W dalszej części katechezy Benedykt XVI powiedział o Maryi, że: „(…) jest Królową w służbie Boga dla ludzkości, jest Królową miłości, która swoje życie czyni darem dla Boga, aby włączyć się w plan zbawienia człowieka. (…) Jest Królową właśnie przez to, że nas kocha, że nam pomaga w każdej naszej potrzebie; jest naszą siostrą, pokorną służebnicą.”
Następnie Papież dodał, że Maryja : „(…) urzeczywistnia królestwo służby i miłości. Czuwając nad nami, swoimi dziećmi: dziećmi, które zwracają się do Niej w modlitwie, aby Jej dziękować lub prosić o Jej matczyną opiekę, Jej niebieską pomoc, gdy być może zgubiły drogę, udręczone cierpieniem lub niepokojem z powodu smutnych i bolesnych kolei życia. W pogodnych lub mrocznych chwilach życia zwracamy się do Maryi, zawierzając się Jej nieustannemu wstawiennictwu, aby u Syna wyjednywała nam wszelkie łaski i miłosierdzie potrzebne w naszym pielgrzymowaniu po drogach świata. Do Tego, który rządzi światem i trzyma w ręku losy wszechświata, zwracamy się z ufnością za pośrednictwem Maryi Dziewicy. (…) Rytmiczne powtarzanie tych starodawnych inwokacji i codzienne modlitwy, takie jak Salve Regina, pomagają nam zrozumieć, że Święta Dziewica, jako nasza Matka przebywająca w chwale niebios u boku Syna Jezusa, jest z nami zawsze, towarzyszy nam w codziennym życiu.”
A więc i my, drogie czytelniczki, każda z nas kobiet, na wzór Maryi bądźmy matkami, królowymi i służebnicami w jednym. Wypełniajmy swoje powołanie zgodnie z planem Bożym, z naszym ustanowieniem, a gdy przyjdzie czas, tak jak Maryja zostaniemy przyozdobione darami Ducha Świętego.
Dzień 27
„Macierzyństwo Kościoła w całej swej duchowości [wyrasta] z tego, że w Kościele jest Matka Boża. Ona daje nam Chrystusa, nieustannie nas do Niego skierowuje. Ona mówi wszystkim uczestnikom wesela: „Cokolwiek wam Syn mój każe, to czyńcie”. Skierowuje nas do Chrystusa, ale czyni to po macierzyńsku. Nie raz trudno nam porozumieć się ze wszystkimi: z najlepszym Ojcem Niebieskim, z Synem Bożym, z Duchem Bożym i całą Trójcą Świętą. Niekiedy nie można się dogadać. Ale zawsze porozumiecie się z Matką Słowa Wcielonego, z Matką Chrystusową.”
Kardynał Wyszyński mówił: „Od chwili gdy do Nazaretu posłany został Archanioł Gabriel, rozpoczęło się posłannictwo Maryi w dziele zbawienia. Ojciec nieba i ziemi chciał, aby Maryja Dziewica była Matką dla Boga wcielonego, Jezusa Chrystusa. Wprawdzie Bóg oczekiwał na Jej przyzwolenie, ale wola Ojca i wola Syna były wiążące dla człowieka posłusznego Bogu. Bóg – Ojciec sposobił ciało Synowi swojemu, i to właśnie w Maryi, przez Świętego Ducha Miłości. Bóg – Ojciec rozmiłował się właśnie w Maryi i w Niej chciał zacząć Boże zjednoczenie ze światem stworzonym. Od tej chwili Maryja jest ściśle związana z Synem Bożym, z Bogiem wcielonym, Jezusem Chrystusem i z Jego zbawczym zadaniem w rodzinie ludzkiej. Towarzyszy Chrystusowi od kolebki betlejemskiej aż na Kalwarię. Tu jednak nie kończy się Jej zadanie. Co więcej, niejako się rozszerza, gdy Matka Jezusa Chrystusa, Matka Głowy zostaje duchową Matką Jego członków, zbawionych dzieci Bożych.”
W rozważaniach przed modlitwą «Anioł Pański», 8 marca 2003 Jan Paweł II mówił następująco o Matce Słowa Wcielonego: „(…)Wybrana na Matkę Słowa Wcielonego, Maryja jest zarazem pierwociną Jego zbawczego dzieła. Łaska Chrystusa Odkupiciela zadziałała w Niej z wyprzedzeniem, zachowując Ją od grzechu pierworodnego i wszelkiej winy.” Święty kontynuował: „Z tego powodu Maryja jest «pełna łaski» (Łk 1, 28), jak mówi anioł zwiastujący Jej Boskie macierzyństwo. Rozum ludzki nie potrafi pojąć tak wielkiego cudu i tajemnicy. To wiara objawia nam, że niepokalane poczęcie Maryi Dziewicy jest zadatkiem zbawienia dla każdego człowieka pielgrzymującego po ziemi. Również wiara przypomina nam, że Maryja, dzięki swej wyjątkowej roli, jest naszym niezawodnym oparciem w trudnej walce z grzechem i jego skutkami.”
„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2, 5)” – mówi Maryja, ukazując w ten sposób Chrystusa i Jego Słowo jako jedyną i najważniejszą drogę w naszej pielgrzymce do Domu Ojca. „Posłuszeństwo temu Słowu otwiera ludziom drogę do Boga” - napisano na XII Zwyczajnym Zgromadzeniu Synodu Biskupów poświęconym tematowi „Słowo Boże w życiu i misji Kościoła” (Synod odbył się w Rzymie w dniach 5-26 października 2008 r., a jego celem było ukazanie roli Słowa Bożego w Historii Zbawienia i jego aktualnego znaczenia w codziennym życiu chrześcijańskim).
I my dzisiaj pytamy Maryi: co mamy czynić dalej? A Maryja odpowiada: czyńcie, co mój Syn wam powie. A Syn mówi: napełnijcie stągwie wodą. Napełnijcie tak, jak potraficie. Ale najpierw się wsłuchajcie w głos Boga: w wyciszonym sercu, często na kolanach, często w modlitwie, w medytacji, a nie w pośpiechu…
obraz: David Gerard, Gody w Kanie Galilejskiej
Dzień 28
„Maryja włączona w sprawy ludzkie doskonale zna nie tylko sprawy całego świata, ale każdą myśl człowieka, każde poruszenie woli, odruch serca, wszystkie prośby, łzy, uśmiechy, radości. Wszystko jako najlepsza Matka przyjmuje i przedstawia Synowi swojemu, aby nic w Obliczu Trójcy Świętej nie zostało niedostrzeżone, aby wszystko, co człowiek czyni, posłuszny woli Bożej, zostało umocnione szczególnymi darami Bożymi.” (kardynał Wyszyński)
Przyjąć Maryję za Matkę to znaczy przyjąć do swojego życia tajemnicę krzyża. Maryja staje się nam Matką przez swój i nasz ból. Podobnie zresztą jest z każdym macierzyństwem. Przyjście dziecka na świat zawsze wiąże się z bólem, z ryzykiem dla życia matki i dla życia dziecka. Również i my w bólu, w zagrożeniu rodzimy się do tego, by być dziećmi Maryi. Odnajdujemy ją jako naszą Matkę przy krzyżu Jezusowym i naszym.
„W każdej chwili Maryja jest pociechą i pokojem; przemienia szorstkość w czułość, wojowniczość w łagodność. Matka łaskawa i słodka, cierpi z cierpiącymi, zostaje z pozostającymi, wyrusza z wyruszającymi” – napisał kapucyn Ignacio Larranaga. Gdy próbujemy uciekać od krzyża, nie przyjmując go, tak naprawdę uciekamy od Maryi, od jej macierzyństwa względem nas. To przecież dlatego, że Święty Jan był przy krzyżu, że nie uciekł jak inni, mógł otrzymać Maryję za Matkę. Otrzymał Ją w Jej i w swojej strasznej biedzie, w godzinie niewyobrażalnej tragedii dla nich obojga. I gdy inni myśleli, że otrzymał ciężar, on przyjmując Maryję, przyjął tak naprawdę wielkie bogactwo wiary, nadziei i miłości.
W ten sposób, Maryja staje się naszą Matką, przede wszystkim naszą Matką Bolesną, Matką w naszej bezradności, bezradności wobec krzyża. Możemy próbować uciekać od krzyża, możemy próbować zapomnieć o nim, nawet popadać w rozpacz, czy w depresję. Tymczasem to właśnie pod krzyżem możemy odnaleźć Matkę. Matkę, którą dał nam Jezus, Matkę, od której możemy się uczyć zawierzenia, zaufania i miłości - będącej ofiarą, która wszystko przetrzyma, która poprowadzi nas do zwycięstwa.
Naszym zadaniem i celem jest uwierzyć w to, że wsłuchiwanie się w słowo Boga, w Jego wolę - tak jak czyniła to całym swoim życiem Maryja - może być źródłem siły i nadziei każdego dnia naszej ziemskiej wędrówki. W chwilach szczególnie trudnych mamy stawać przy krzyżu Jezusa, obok Maryi. Niewątpliwie jest to wędrówka trudna, ale wręcz konieczna i tylko z Maryją możliwa.
Taki jest program życia człowieka wiary, który powierza się opiece Maryi, który wybiera Ją za Matkę i wzór. Taki był również program, który przygotował Kardynał Wyszyński - dla siebie samego, Kościoła i Polski. Był to program człowieka, który znał Maryję; który wiedział, że Ona zna i sprawy całego świata, i każdego z nas; że wszystko, co Ona przyjmuje i przedstawia swojemu Synowi jest następnie umacniane darami Ducha Świętego, jeśli jesteśmy posłuszni woli Ojca.
Na zakończenie dzisiejszych rozważań, ale i na zakończenie każdego dnia warto powtarzać za św. Bernardem z Clairvaux: „Jeśli naśladujesz Maryję, nie zgubisz się. Jeśli powierzysz się Jej, nie zbłądzisz. Skoro cię podtrzymuje, nie upadniesz. Skoro się tobą opiekuje, nie obawiaj się zagubienia. Skoro cię prowadzi, bez trudu zbawisz się. Skoro cię broni, z pewnością osiągniesz królestwo błogosławionych.”
obraz: Rogier van der Weyden, "Ukrzyżowanie z Marią i św. Janem pod krzyżem"
Dzień 29
„Kościół – jako instytucja i społeczność ludzka prowadząca do nieba – naśladuje Maryję jako Dziewicę i Matkę. Kościół rodzi do nowego życia, a więc jest matką, musi więc naśladować cnoty Maryi, przede wszystkim Jej wierność dla Chrystusa. Dlatego też Kościół tworzy nie tylko kult Maryi, ale ascezę i duchowość maryjną, co w Polsce wyraża się przez oddanie wszystkiego Maryi w Jej macierzyńską niewolę miłości.” (kardynał Wyszyński)
„W przestrzeni chrześcijańskiej duchowości maryjnej spotykamy Maryję, pokorną Niewiastę z Nazaretu, Matkę Zbawiciela, która towarzyszy nam w doświadczaniu miłości Ojca, w głębszym zakorzenianiu się w misterium Chrystusa, w przeżywaniu codzienności w posłusznej uległości Duchowi Świętemu i w tworzeniu coraz głębszych relacji miłości we wspólnocie Kościoła. Maryjny styl życia jest zatem darem i zadaniem dla nas” – napisał ksiądz Janusz Kumala w swym dziele „Duchowość maryjna”.
Zdaniem księdza Kumali Maryja pomaga zagubionemu człowiekowi odnaleźć piękno ludzkiej tożsamości, której centrum stanowi bezinteresowny dar z siebie. Maryja wobec doświadczenia bezsensu życia jawi się jako osoba całkowicie spełniona i szczęśliwa. Maryja jest Tą, którą w Niepokalanym Poczęciu przeciwstawia postawie braku szacunku wobec ludzkiego życia - postawę uznania go za świętość, od samego początku do końca jego istnienia. Natomiast poprzez Wniebowzięcie objawia godność śmierci jako odejście do domu Ojca. Dzięki Niej człowiek boleśnie doświadczający braku akceptacji i braku miłości odkrywa w misterium Niepokalanego Poczęcia prawdę o Bogu, który obdarza wszystkich nas, już od samego początku istnienia, miłością pełną i bezwarunkową.
Jak pisze dalej Ksiądz Kumala, Maryja w Swojej postawie doskonałego posłuszeństwa Bożym planom ukazuje istotę wolności. Duchowa wędrówka z Maryją po jakimś czasie nieuchronnie prowadzi do konstatacji, że Jej obecność w naszym życiu jest konieczna. Chrześcijanin, który uwierzył Chrystusowi i tak jak Ona podąża za Nim, na swej drodze wiary napotyka różnorakie trudności i zwątpienia. Ale dzięki Niej i wraz z Nią uczy się stawać „na obraz i podobieństwo” Jej Syna, Jezusa Chrystusa. Jak to możliwe? Otóż gdy odkrywamy w Maryi Jej niesamowitą siłę i determinację do tego, by prowadzić właśnie taki styl życia, w pewnym sensie przejmujemy od Niej tę postawę i ufniej zwracamy się ku naszemu chrześcijańskiemu powołaniu. Naśladując Ją, mamy uczyć się być cali dla Chrystusa, cali dla Boga, tak jak była Maryja. A więc nie tylko w zewnętrznym wyrazie i zaangażowaniu, ale przede wszystkim w wewnętrznym duchowym dawaniu siebie bez reszty naszemu Panu.
Dzień 30
„Kościół jest maryjny, bo cała Trójca Święta jest maryjna.” (kardynał Wyszyński)
Kardynał Stefan Wyszyński w swoich kazaniach wielokrotnie mówił o komunii miłości Maryi z Trójcą Świętą. Wskazywał, że Kościół potrzebuje Maryi, tak jak potrzebowała Jej Trójca Święta - aby móc dokonać zaplanowanego dzieła odkupienia ludzkości. Maryi potrzebował zarówno Bóg Ojciec - aby móc wypełnić swe odwieczne plany zbawcze, jak i Syn Boży - aby móc stać się człowiekiem, oraz Duch Święty - aby móc dokonać w Niej poczęcia Syna Bożego.
W dziele pt.: „Komunia życia Maryi z Trójcą Świętą w nauczaniu Stefana Kardynała Wyszyńskiego” paulin o. Jan Pach pisze, iż Prymas Wyszyński ukazywał Maryję jako Zwierciadło Trójcy Świętej – to, które nie zatrzymuje blasku świętości Boga dla siebie, lecz odbija je i posyła do ludzi, aby byli światłością świata. W kolejnym kazaniu kardynał wyraził tę prawdę w jeszcze bardziej obrazowy i dogłębny sposób: „Promień światła idący od Ducha Świętego, pada na serce Maryi. Światło to odbija się i skierowuje w dół, do serc ludzi patrzących ku wizji trynitarnej” – powiedział.
Zdaniem o. Jan Pacha poprzez to stwierdzenie Kardynał
Wyszyński przenosi uwagę słuchaczy z relacji osobistych Maryi z Trójcą Świętą - w przestrzeń życia w Kościele. To w nim Maryja realizuje swoje zadanie duchowego macierzyństwa - zamierzonego przez Boga, zleconego na Kalwarii przez Chrystusa i realizowanego w mocy Ducha Świętego.
Na zakończenie o. Jan Pach przytacza fragment kazania kardynała Wyszyńskiego, które jest wyjątkowo trafnym streszczeniem jego myśli: „Cała Trójca Święta potrzebowała Maryi do dzieła Wcielenia, Odkupienia i uświęcenia człowieka. I nadal Jej potrzebuje. Potrzebuje Jej dziś Syn Boży, aby rodzić się w każdej duszy i udzielać łask, które nam wysłużył na krzyżu. Potrzebuje Jej Duch Święty, aby prowadzić dalej dzieło uświęcania dusz”.
Z kolei ks. Janusz Królikowski w książce „Maryja - "Matka Kościoła" w nauczaniu Kardynała Stefana Wyszyńskiego (I)” pisze:
„Zdaniem Kardynała Wyszyńskiego relacje Maryi i Kościoła znajdują fundament i punkt odniesienia w funkcji macierzyńskiej Maryi wobec Syna Bożego jako Założyciela i Głowy Kościoła, a przez to Macierzyństwo Maryi rozciąga się na Ciało Chrystusa, którym jest Kościół. Z tej macierzyńskiej funkcji Maryi wobec Chrystusa wyprowadza on także naukę o Maryi jako pierwowzorze Kościoła w porządku wiary, miłości i zjednoczenia z Chrystusem . W rozważaniu relacji, jakie łączą Maryję i Kościół Kardynał podkreśla „obecność” Maryi w misterium Kościoła. Obecność tę rozumie w sposób czynny: Maryja jest obecna w misterium Kościoła tak, jak była obecna w misterium Chrystusa, czyli współdziałając w Odkupieniu. Obecnie współdziała w prowadzeniu Kościoła Chrystusowego do Ojca i w urzeczywistnianiu Odkupienia.”
Dzień 31
„Maryja wiecznie daje nam Boga. Świat musi tę prawdę widzieć, musi ją uznać i chcieć nią żyć. Nie ma innej drogi do Boga, jak tylko przez ręce Maryi. Bóg sam nie chce inaczej udzielać się światu, jak tylko z ramion Maryi.” (kardynał Wyszyński)
Postawa wiary Maryi jest wzorem dla nas, wszystkich wierzących. My też mamy stawać się świątynią Boga na ziemi i poprzez prawdziwą obecność Trójcy Świętej w sobie przemieniać świat.
W „Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” św. Ludwik Maria Grignion de Montfort wskazuje, iż powinniśmy żyć w zależności od Najświętszej Dziewicy, gdyż:
„Bóg Ojciec tylko przez Maryję dał i daje nam swego Syna, i tylko przez Maryję czyni sobie dzieci, i przez Maryję udziela swych łask.
Syn Boży tylko przez Maryję przyjął ludzką naturę dla całej ludzkości; tylko przez Maryję w łączności z Duchem Świętym uobecnia się On codziennie i kształtuje, i tylko przez Maryję udziela swych cnót i zasług.
Duch Święty tylko przez Maryję ukształtował Jezusa Chrystusa i tylko przez Nią tworzy członki Jego Ciała Mistycznego (Kościoła) oraz przez Nią tylko rozdziela swe dary i łaski.”
Św. Ludwik dodaje:
„Powyższe przykłady dane nam przez samą Trójcę Przenajświętszą mówią nam, że nie moglibyśmy obyć się bez Maryi, że nie moglibyśmy poświęcać się Jej i od Niej nie zależeć, gdy idziemy do Boga i Jemu chcemy się poświęcić.”
Św. Ludwik powołuje się tez na Ojców Kościoła i cytuje ich pisma:
- „Dwóch jest synów Maryi: Bóg-człowiek i zwykły człowiek; jednego Maryja jest Matką według ciała, drugiego według duszy” (św. Bonawentura i Orygenes)
- „Taka jest wola Boga, który chciał, abyśmy wszystko mieli przez Maryję. Jeśli zatem posiadamy jakąś nadzieję, jakąś łaskę, jakiś dar zbawienny, wiedzmy, że Jej to zawdzięczamy” (św. Bernard).
- „Wszystkie dary, cnoty i łaski Ducha Świętego Maryja rozdziela swoimi rękami, kiedy chce, jak chce i ile chce”(św. Bernardyn).
Kardynał Wyszyński miał ogromną świadomość tego, że zawierzenie Maryi nie zwalnia człowieka z wysiłku ciągłego nawracania się i czynienia dobra. Jak już kilkakrotnie pisaliśmy w naszych rozważaniach, Prymas zawierzył Maryi siebie samego, cały Kościół i Polskę. Doktorzy teologii piszą, że maryjność jest znakiem duchowego zmagania w walce ze złem, znakiem dążenia do świętości. Dowodem tego była i jest maryjność Kardynała Wyszyńskiego, który sam doświadczał wielu zmagań w walce ze złem i dążeniu do świętości, zmagań nie tylko duchowych…
Jak wskazują doktorzy teologii, Prymas Wyszyński widział w ludziach swoich bliźnich, bez względu na ich przynależność religijną czy kondycję fizyczną. Dlatego jego nauczanie obejmuje również problematykę cierpienia. W oczach kardynała ujemność, choroba, inwalidztwo, niepełnosprawność drugiej osoby nie stanowiły przeszkody w uznaniu, iż w niej też objawia się doskonałość ludzkiej natury.
Mając świadomość odpowiedzialności, jaka spoczywała na nim z racji pełnionych funkcji, prymas Wyszyński troszczył się o los każdego Polaka, począwszy od najmniejszego, który dopiero co począł się w łonie matki, a skończywszy na osobie umierającej w późnej starości. Widział trudy i cierpienia wszystkich ludzi, zarówno robotnika, jak i lekarza, prawnika, nauczyciela i artysty. Dlatego warto wracać często do prymasowskich myśli - zwłaszcza dziś, gdy ład na świecie ulega rozchwianiu, destabilizacji, a obszar ludzkiego cierpienia poszerza się stale i to mimo wielu spektakularnych odkryć naukowych i zapewnień współczesnego świata o dokonującym się cywilizacyjnym postępie.
PODSUMOWANIE
PODZIĘKOWANIA OD AUTORKI CYKLU „WSZYSTKO POSTAWIŁEM NA MARYJĘ”
Drodzy Czytelnicy, to był ostatni już cytat kardynała Wyszyńskiego o Matce Bożej, jaki zamieściliśmy w ramach majowego cyklu. W związku z tym chciałabym złożyć podziękowania.
W pierwszej kolejności Panu Bogu – za to, że stworzył tak wspaniały świat, a w nim nas wszystkich; Panu Jezusowi – za to, że zawsze jest przy nas, za Jego poczucie humoru i pedagogię względem nas wszystkich; Duchowi Świętemu – za Jego dary, natchnienia i nieprzewidywalność; Najświętszej Maryi Pannie – za matczyną opiekę nade mną i nad nami wszystkimi; Księdzu Pawłowi Palidze - za opiekę i troskę oraz za to, że mogłam tworzyć niniejszy cykl, który jak się okazało w trakcie pisania, był niezwykle trafiony i nieprzypadkowy, jeśli chodzi o moje życie; Paulinie – za zawierzenie cyklu Maryi, za nieocenioną pomoc, ogromną cierpliwość, zrozumienie oraz za bardzo szeroko rozumiane wsparcie.
Jeszcze raz ogromnie dziękuję z całego serca. Serdeczne Bóg zapłać.
Agnieszka Szymajda
I JESZCZE PARĘ SŁÓW OD REDAKCJI:
Przede wszystkim to my dziękujemy Agnieszce Szymajdzie, która poświęciła ogrom czasu i energii, by pomóc nam poznać myśl kardynała Stefana Wyszyńskiego o Matce Bożej. Dzięki jej rozważaniom mogliśmy przybliżyć się do naszej Niebieskiej Matki.
Jesteśmy dumni, że na naszych parafialnych stronach znalazły się treści na tak wysokim poziomie intelektualnym i duchowym. Bóg zapłać!